Składając podpis pod Traktatem prezydent powiedział, że jego założenia są wynikiem dobrego kompromisu politycznego. Zdaniem prezydenta Gaszparovicza Słowacja nie zawiodła swoich partnerów w Unii, którzy obdarzyli ją zaufaniem.
Lewicowa koalicja premiera Roberta Fico przymierzała się do ratyfikacji traktatu od stycznia br roku, ale do uzyskania większości konstytucyjnej w 150-osobowym parlamencie brakowało jej pięciu głosów. Słowacka prawica uzależniała poparcie dla Traktatu od wycofania rządowego projektu nowelizacji ustawy prasowej, która - jej zdaniem - poważnie ograniczyłaby wolność mediów w kraju. Blokadę parlamentu przełamała dopiero opozycyjna Partia Węgierskiej Koalicji (SMK) reprezentująca 450-tysięczną mniejszość węgierską na Słowacji. Jej deputowani poparli Traktat, mimo iż kontrowersyjna ustawa prasowa została zatwierdzona przez ugrupowania rządzące.
Decyzja słowackich Węgrów zaskoczyła prawicę i doprowadziła do rozbicia opozycji. Były premier Mikulasz Dzurinda - szef Unii Chrześcijańsko Demokratycznej (SDKU) - skrytykował ostro postępowanie Węgrów, twierdząc, że "przehandlowali demokrację i wolność za traktat". Prawica zerwała współpracę ze słowackimi Węgrami.