Przed warszawskim sądem okręgowym odbył się kolejny proces w sprawie wydarzeń Grudnia ' 70.
Według generała Czubińskiego Rada Państwa uznała, że żołnierze i funkcjonariusze działali w stanie wyższej konieczności i obrony koniecznej.
Generał Lucjan Czubiński zeznał, że zameldował ówczesnemu szefowi Ministerstwa Obrony Narodowej generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu, że nie zgadza się z taką oceną. Miał usłyszeć od Jaruzelskiego, że "musimy się z tym pogodzić".
Lucjan Czubiński zeznał też, że jego zdaniem polecenie użycia broni przeciw robotnikom wydał ówczesny pierwszy sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka. Generał Wojciech Jaruzelski został o tym poinformowany, ale wypełnienie rozkazu zostało powierzone generałowi Grzegorzowi Korczyńskiemu. Zdaniem świadka generał Jaruzelski dążył do minimalizowania sankcji wobec protestujących i uzupełnił rozkaz, by po strzałach ostrzegawczych oddawanych w powietrze, oddawać salwy pod nogi, a dopiero potem w nogi manifestantów.
W oryginalnym rozkazie, po salwie ostrzegawczej żołnierze mięli strzelać bezpośrednio w nogi demonstrantów.
Proces w sprawie masakry robotników na wybrzeżu w 1970 roku toczy się już siódmy rok. Na ławie oskarżonych zasiadają między innymi ówczesny szef MON generał Wojciech Jaruzelski, jego zastępca generał Tadeusz Tuczapski i wicepremier Stanisław Kociołek. Warszawski sąd okręgowy przesłuchał już w tej sprawie około siedmiuset świadków.
W grudniu 1970 roku rząd PRL ogłosił podwyżki żywności, co spowodowało falę protestów, głównie na Wybrzeżu. Milicja Obywatelska i wojsko brutalnie je tłumiły. Według oficjalnych danych zginęły 44 osoby, a ponad tysiąc zostało rannych.