Polscy komandosi skupieni w Dowództwie Wojsk Specjalnych z Krakowa, na razie wykonują jedynie rozkazy. By dowodzili NATO-wskimi operacjami muszą spełnić kilka warunków i - jak ustaliła "Rzeczpospolita" - część z nich jest już spełniana.
W polskich jednostkach skupionych w krakowskim dowództwie - a więc w GROM-ie, Formozie i 1. Pułku Specjalnym Komandosów z Lublińca - tworzone są dodatkowe oddziały bojowe. Poza tym dowództwo w Krakowie utworzyło Jednostkę Wsparcia Dowodzenia i Zabezpieczenia Wojsk Specjalnych. Pod Wawelem powstaje też oddział, którego głównym zadaniem będzie zbieranie i analizowanie informacji.
Problemem jest jednak brak kadry, jej słabe wyposażenie oraz dłuższy niż zakładano termin przygotowań. Minister obrony przesunął z 2012. na 2014. rok docelowy termin osiągnięcia przez polską armię zdolności do prowadzenia samodzielnych sojuszniczych operacji specjalnych.
"Rzeczpospolita"/IAR/to/kry