Związkowcy obawiają się, że brak zamówień oznacza w krótkim czasie upadek zakładów i całej gałęzi przemysłu. Kolejarze chcą pracy i nowych zamówień na wagony i remonty. Ich brak oznacza zwolnienia i bezrobocie. Dzisiaj mówili, że żyje im się coraz gorzej. Niektórzy otrzymują 840 złotych wynagrodzenia i boją się, że braknie im pieniędzy na zbliżające się święta.
Podczas protestu związkowcom puściły nerwy i zablokowali Aleje Ujazdowskie. Jednak premier Donald Tusk nie spotkał się ze związkowcami, bo był w tym czasie w Sejmie.
Związkowcy przekazali petycję z postulatami urzędnikom i zapowiedzieli, że jeśli nie zostaną spełnione, to powtórzą protest.