Dziś na Białorusi rozpoczęła się kampania wyborcza. Białoruski prezydent wraz z dekretem o wyznaczeniu wyborów na 28 września podpisał dekret dotyczący warunków zgłaszania przedstawicieli do komisji wyborczych. Dokument miał być odpowiedzią na postulaty zgłaszane przez opozycję.
Każda partia, która zostanie zarejestrowana przez Centralną Komisję, ma prawo zgłosić do pracy w komisjach wyborczych jednego przedstawiciela. Takie rozwiązanie jednak nie w pełni satysfakcjonuje liderów opozycji. Już kilka miesięcy temu powołali oni nieformalny ruch Zjednoczone Siły Demokratyczne, który miał pozwolić opozycji na utworzenie zarówno wspólnej listy kandydatów do parlamentu, jak i do prac w komisjach wyborczych. Centralna Komisja Wyborcza uznała jednak, że Zjednoczone Siły Demokratyczne nie są partią zarejestrowaną oficjalnie na Białorusi, a więc organizacja ta nie ma żadnych praw wyborczych.
Komentując na gorąco dzisiejszą decyzję prezydenta o wyznaczeniu daty wyborów parlamentarnych liderzy opozycji zgodnie twierdzą, że wybory nie będą demokratyczne. Tymczasem od ich przebiegu Unia Europejska i Stany Zjednoczone uzależniają wznowienie dialogu z władzami w Mińsku.