Uczestnictwo delegacji państwowej w tak ważnym wydarzeniu jak inauguracja pontyfikatu nowego papieża to dobry obyczaj cywilizowanego, kulturalnego świata, bez względu na to, jakie ma się osobiste poglądy - uważa prezydent Bronisław Komorowski.
We wtorek w Watykanie odbyła się inauguracja pontyfikatu nowego papieża Franciszka. Po mszy inaugurującej pontyfikat papież Franciszek spotkał się w Bazylice Świętego Piotra z oficjalnymi delegacjami państw i organizacji międzynarodowych; polskiej delegacji przewodniczył prezydent Bronisław Komorowski.
Komorowski pytany był w środę w TOK FM, czy - jego zdaniem - uczestnictwo głów państwa w uroczystościach religijnych powinno być praktykowane. Prezydent odpowiedział, że nie jest ważny jego punkt widzenia w tej sprawie, ale raczej "punkt widzenia całego normalnego, cywilizowanego, kulturalnego świata". Komorowski podkreślił, że we wtorkowej uroczystości w Watykanie udział wzięli reprezentanci 132 państw.
"To jest dobry obyczaj świata cywilizowanego, kulturalnego, że się po prostu uczestniczy w tak ważnym wydarzeniu bez względu na to, jakie ma się osobiście poglądy, do którego kościoła się przynależy, czy w ogóle jest się człowiekiem wiary, czy też jest się poza tym obszarem wiary" - mówi prezydent. Wyraził opinię, że jest to kwestia obyczaju politycznego. "Normalny świat jedzie na tego typu uroczystość" - powiedział.
Komorowski mówił, że każdy polski prezydent podkreślał szczególną wagę tego rodzaju wydarzeń dla Polski i polskich katolików, którzy stanowią ogromną większość obywateli naszego państwa. "I nigdy do głowy nikomu chyba nie przychodziło, że mogłoby być inaczej, przez szacunek dla polskich katolików" - zaznaczył.
Prezydent powiedział też, że obserwował we wtorek, jak zachowywało się wielu przedstawicieli państw, prezydentów innej wiary "albo w ogóle spoza obszaru wiary". "Nikomu w ogóle do głowy nie przyszło, że można by w jakikolwiek sposób demonstracyjny okazywać, że to jest mało istotne wydarzenie" - zaznaczył.
Komorowski odniósł się do słów lidera RP Janusza Palikota, który w środę rano powiedział w TOK FM m.in., że "prezydent nie powinien chodzić na msze, powinien mieć to w swej kaplicy, w miejscu, gdzie inni tego nie widzą, to jest prywatna sprawa prezydenta". "Jeśli głowa państwa tak się zachowuje, to narzuca obywatelom po prostu pewien rodzaj wiary" - uważa lider Ruchu.
"Radziłbym Januszowi, by się zwrócił czym prędzej z prośbą o korepetycje do Aleksandra Kwaśniewskiego, jak to było w tym papamobile, jak było na innych mszach, w których prezydent Polski, jak rozumiem - ja nie wnikam w to, czy ktoś jest człowiekiem wierzącym czy nie - ale w sposób naturalny reprezentował społeczeństwo, państwo polskie" - powiedział Komorowski.
Pytany o zarzut Palikota, że narzuca społeczeństwu wiarę, Komorowski odpowiedział: "Aż się głupio tłumaczyć". Podkreślił, że dla niego to ważne, że może jednocześnie z czystym sumieniem reprezentować państwo i społeczeństwo polskie - tak jak to robi cały cywilizowany świat - a jednocześnie może odczuwać osobiste przeżycie natury religijnej. "I się z tym nigdy nie będę krył, bo to jest wyjątkowo komfortowa sytuacja" - zapewnił.
Komorowski powiedział też, że wydaje mu się, iż Palikot przesadza, bo trzeba szanować także cudze poglądy i wrażliwości. "Nie wolno tych sprawdzać, zaglądać, kto tam jest jakiej wiary i czynić z tego problem publiczny. (...) Jeśli się jest zwolennikiem wywieszania tolerancji wysoko na sztandarach politycznych, nie powinno się zaglądać komuś w zakamarki duszy, a tym bardziej nie wolno w nią wchodzić w kaloszach i to niekoniecznie bardzo czystych" - ocenił prezydent. (PAP)
sdd/ son/ mag/