Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ks. Leszczewicz: "łamanie" prawa przez fundację kościelną - skutkiem niewiedzy

0
Podziel się:

Kilkuletni okres nieprzekazywania stosownych
informacji o działalności Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności
Bożej do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF)
wynikał z niewiedzy i niewłaściwego odczytania ustawy, a nie ze
złej woli - zapewnił w środę w rozmowie z PAP członek Zarządu
Fundacji ks. Bogdan Leszczewicz.

Kilkuletni okres nieprzekazywania stosownych informacji o działalności Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF) wynikał z niewiedzy i niewłaściwego odczytania ustawy, a nie ze złej woli - zapewnił w środę w rozmowie z PAP członek Zarządu Fundacji ks. Bogdan Leszczewicz.

Dodał, że braki te zostały nadrobione i właściwe informacje o działalności Fundacji zostały przesłane we wtorek do GIIF.

Ks. Leszczewicz ustosunkował się w ten sposób do artykułu, który ukazał się w środowym wydaniu "Rzeczpospolitej". Gazeta napisała, że budująca Świątynię Opatrzności Fundacja lekceważy obowiązki wynikające z ustawy o walce z praniem brudnych pieniędzy.

Powołana przez kościół Fundacja Budowy Świątyni Opatrzności Bożej od kilku lat świadomie łamie prawo - wynika z ustaleń "Rz". Organizacja nie zgłosiła się do GIIF - odpowiedzialnego za walkę z praniem brudnych pieniędzy. Taki obowiązek nakłada na nią ustawa o przeciwdziałaniu wprowadzania do obrotu pieniędzy pochodzących z przestępstwa lub ukrywanych przed fiskusem.

W związku z tym Zarząd Fundacji wydał oświadczenie, w którym napisał: "Pragniemy zaznaczyć, że w świetle dokonanych przez nas ustaleń, ok. 98,5 proc. przekazanych nam funduszy to głównie wpłaty różnych kościelnych osób prawnych (zwłaszcza diecezji lub parafii), które wpływają za pośrednictwem banku i nie budzą żadnych wątpliwości, o jakich mowa w ustawie. Pozostała część pieniędzy to drobne wpłaty osób indywidualnych, dokonywane niejednokrotnie drogą przekazów bankowych, a rzadko osobiście. Żadna z tych wpłat nie przekracza ustawowej granicy 15 tys. euro i nie budzi podejrzeń, o jakich mowa we wspomnianej w tym artykule ustawie".

Ks. Leszczewicz wyjaśnił w rozmowie z PAP, że zaistniała sytuacja spowodowana była "nie złą wolą czy też brakiem dobrej woli, ale raczej brakiem właściwego zrozumienia tej ustawy". Dodał, że skoro pieniądze są wpłacane na konto Fundacji, to bank ma nad nimi kontrolę i Fundacja nie musi informować GIIF. Obecnie zostało to nadrobione i GIIF otrzymał informację o działalności Fundacji.

"Rz" napisała, że Fundacja powinna m.in. zgłosić się do GIIF i powiadomić o swoim istnieniu, informować o wszystkich podejrzanych wpłatach na konto, prowadzić rejestr transakcji i przeszkolić swoich pracowników pod kątem przestrzegania ustawy. Zarząd fundacji nie był jednak skłonny do podporządkowania się zaleceniom MSWiA, mimo że urzędnicy przypomnieli jej, że za niedopełnienie tych obowiązków grozi kara do trzech lat więzienia. (PAP)

skz/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)