Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lepper: J.Kaczyński, Ziobro i Kamiński dopuścili się prowokacji

0
Podziel się:

B. wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper w środę przed komisją
śledczą ds. nacisków oskarżył b. premiera Jarosława Kaczyńskiego, b. ministra sprawiedliwości
Zbigniewa Ziobrę i szefa CBA Mariusza Kamińskiego, że są sprawcami "największej afery, prowokacji
politycznej III RP". Nie przedstawił jednak - jak zapowiadał - dowodów na naruszenie prawa, którego
w związku z aferą gruntową mieli się oni dopuścić.

B. wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper w środę przed komisją śledczą ds. nacisków oskarżył b. premiera Jarosława Kaczyńskiego, b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i szefa CBA Mariusza Kamińskiego, że są sprawcami "największej afery, prowokacji politycznej III RP". Nie przedstawił jednak - jak zapowiadał - dowodów na naruszenie prawa, którego w związku z aferą gruntową mieli się oni dopuścić.

Do komisji w maju trafił list od Leppera, w którym podkreślił, że powinien być ponownie przesłuchany. Jak deklarował w piśmie, przedstawi dowody o "rażącym, bezprecedensowym naruszeniu prawa" przez szefa CBA, Ziobrę oraz J. Kaczyńskiego.

Przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk (PO) przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że w środę nie dowiedział się od Leppera "zbyt wielu nowych faktów". "Niepoważny świadek na posiedzeniu niepoważnej komisji" - tak zeznania b. ministra rolnictwa skwitowali posłowie PiS.

Mimo to, po ponad sześciu godzinach komisja przerwała przesłuchanie, a Lepper będzie musiał się przed nią stawić jeszcze raz.

Lepper podczas swobodnej wypowiedzi podkreślił, że według niego na ławie oskarżonych ws. afery gruntowej powinni zasiąść J. Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. "Wielokrotnie w sprawach mnie dotyczących dochodziło do nacisków na wymiar sprawiedliwości" - powiedział w pewnym momencie Lepper. Jednak nie kontynuował tego wątku.

Lepper przypomniał wydarzenia z września 2006 roku i sprawę taśm byłej posłanki Samoobrony Renaty Beger. Według niego, jest więcej nagrań niż te ujawnione przez media i mówią one "szerzej o propozycjach korupcyjnych wobec działaczy Samoobrony". B. minister rolnictwa dodał, że posiada list od b. posła Samoobrony Jerzego Zawiszy, w którym ten napisał, że proponowano mu funkcję sekretarza stanu w ministerstwie obrony.

B. minister rolnictwa zarzucił CBA, że w sprawie "afery gruntowej" działało nielegalnie, m.in. sporządziło fałszywe dokumenty i posługiwało się nimi niezgodnie z prawem, a funkcjonariusze nakłaniali Piotra Rybę (jednego z oskarżonych o płatną protekcję w aferze gruntowej) do składania fałszywych zeznań. "Zachodzi podejrzenie, że CBA złamało prawo, podżegało do przestępstwa, szantażowało, zastraszało przyszłego sprawcę (...) Kto z CBA poniósł i poniesie odpowiedzialność za popełnienie przestępstwa?" - mówił Lepper.

"W żadnym cywilizowanym państwie nie można podrabiać dokumentów rządowych. To jest zabronione prawem. Na podstawie jakich przepisów CBA to robiło?" - pytał.

Lepper argumentował, że ówczesny premier Jarosław Kaczyński powinien przed akcją CBA wydać zarządzenie ws. posługiwania się takimi dokumentami. "Premier nie zdążył na czas takiego zarządzenia wydać. Zrobił to dopiero po finale akcji CBA w 2007 roku" - podkreślił. Według Leppera, J. Kaczyński powinien stanąć przed komisją śledczą i wyjaśnić dlaczego się tak stało.

"Mam podstawy żeby stwierdzić, że prowokacja ws. afery gruntowej odbyła się za jego wiedzą i po jego akceptacji" - uzasadnił.

Ocenił, że J. Kaczyński był "bezczelnym politycznym oszustem", ponieważ po tym jak on został odwołany ze stanowiska ministra rolnictwa, szef PiS mówił o "ciężkich zarzutach" wobec niego, a do dziś nie ujawnił, na jakiej podstawie tak stwierdził.

Lepper podkreślił, że jeden z uczestników tzw. afery gruntowej - Andrzej K. - zeznawał przed sądem, że był zastraszany i czuł się szykanowany przez agentów CBA. Przytoczył również zeznania Piotra Ryby, z których wynika, że ten był nakłaniany przez funkcjonariuszy CBA do składania fałszywych zeznań.

Lepper dodał, że jego zdaniem przed komisją śledczą powinni stanąć - oprócz J.Kaczyńskiego - poseł PiS Adam Lipiński (sekretarz stanu w czasie rządów PiS), Piotr Ryba, b. poseł Samoobrony Janusz Maksymiuk i b. minister edukacji Roman Giertych.

Lipiński - według Leppera - powinien wyjaśnić okoliczności spotkania z grudnia 2006 r. z przedstawicielami firm Dialog i ATM. W jednej z tych firm pracowali Ryba i Andrzej K. Lepper chciał również wiedzieć, dlaczego część uczestników tego spotkania rozmawiała krótki czas po nim z wiceszefami CBA.

Lepper opisał także posłom swoje rozmowy z J. Kaczyńskim, w których ten miał mu powiedzieć o politykach, "których należy sprawdzić", i dziennikarzach, o których miał powiedzieć, że "na nich też trzeba zbierać". Powiedział, że pamięta dwie albo trzy takie rozmowy, które odbywały się m.in. w gabinecie byłego premiera.

Według Leppera, wśród polityków, "których należy sprawdzić", J. Kaczyński wymieniał obecnego wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego i szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. B. minister rolnictwa powiedział, że zrozumiał wypowiedź J. Kaczyńskiego w kontekście, że "trzeba się im przyjrzeć". "Sugerowane było jednoznacznie, że są odpowiedni ludzie, którzy to robią" - dodał.

B. minister rolnictwa podkreślił, że J. Kaczyński twierdził, że "należy sprawdzić" niektórych biznesmenów, m.in. Henryka Stokłosę, Jana Kulczyka i Krzysztofa Krauze. Zaznaczył, że była mowa także o kilku dziennikarzach "w kontekście, że na nich też trzeba zbierać". "Na pewno było wymienione nazwisko Tomasza Lisa, pani (Moniki) Olejnik" - stwierdził. "Była nawet mowa o jakiejś działce pana Lisa na Mazurach" - mówił. Dodał, że nie pamięta jednak szczegółów. Według Leppera, J. Kaczyński mówił także o dziennikarzach "Teraz my" TVN Tomaszu Sekielskim i Andrzeju Morozowskim.

Lepper zarzucił też obecnemu przewodniczącemu klubu PiS Przemysławowi Gosiewskiemu nepotyzm. Jak powiedział, gdy rządziło PiS, w ARiMR powstało "kierownicze stanowisko" dla żony Gosiewskiego. "Wiem, że takie stanowisko w ARiMR było tylko i wyłącznie na potrzeby pani Gosiewskiej, nie wiem czy (dla) pierwszej, czy drugiej żony powstało" - odpowiedział Lepper na pytanie szefa komisji, czy wie coś o naciskach ze strony polityków PiS.

W środę Lepper po raz kolejny zaprzeczył, że przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa pochodził od Janusza Kaczmarka, a z tą informacją - zanim trafiła do niego - zapoznali się Ryszard Krauze i Lech Woszczerowicz. Zaznaczył, że o akcji CBA nie uprzedził go w lipcu 2007 roku w budynku resortu rolnictwa były poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. Dodał, że CBA cały czas go podsłuchiwało, także w ministerstwie, i powinno wiedzieć, kto jest tą osobą. "Być może był ktoś z CBA, być może z innych służb" - sugerował.

Posiedzenie komisji rozpoczęło się od sporu czy mogą w nim wziąć udział posłowie Krzysztof Matyjaszczyk (Lewica) i Arkadiusz Mularczyk (PiS). Pełnomocniczka Leppera uznała, że w związku z wypowiedziami do mediów, jakich udzielili, mogą oni nie być bezstronni.

Ostatecznie Lepper wycofał wniosek o wykluczenie Matyjaszczyka, zaś posłowie zdecydowali, że wniosek wobec Mularczyka jest bezzasadny.

Końcową część środowego posiedzenia zdominowała dyskusja między posłanką PiS Marzeną Wróbel a Lepperem. Lepper zarzucał jej, że zamiast zadawać pytania, insynuuje.

W pewnym momencie Lepper powiedział, że chętnie napiłby się z nią kawy, gdyby nie była członkiem komisji. "Oczywiście w obecności przewodniczącego, żeby nie było podejrzeń" - dodał. "Nie skorzystałabym" - zareagowała Wróbel. "Miło mi" - zakończył wymianę zdań Lepper.

Na najbliższym jawnym posiedzeniu komisja ma przesłuchać byłego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. Z Lepperem posłowie spotkają się ponownie najprawdopodobniej w październiku. (PAP)

tgo/ la/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)