Czterdziestu jeden rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) zginęło podczas poniedziałkowych walk na północy Iraku - poinformowała na swojej stronie internetowej armia turecka.
Tym samym liczba zabitych rebeliantów wzrosła od początku operacji do co najmniej 153.
Od czwartku zmasowaną operację wojskową na irackiej północy prowadzi około 10 tysięcy tureckich żołnierzy.
Wojsko podało również, że w wyniku niedzielnych walk zginęło jeszcze dodatkowo dwóch tureckich żołnierzy, podnosząc bilans tych ofiar do co najmniej 17. Wcześniej w poniedziałek armia informowała o ośmiu zabitych tureckich wojskowych.
Armia podała w komunikacie, że w ciągu doby samoloty wojskowe trafiły około 30 celów PKK, podczas gdy ofensywa naziemna spowodowała "ciężkie straty" wśród grupy rebeliantów, którzy chcieli przedrzeć się przez obszary kontrolowane przez wojsko. Skonfiskowano również broń i amunicję rebeliantów.
Tymczasem w jednej z nadgranicznych miejscowości po tureckiej stronie granicy zebrali się żałobnicy na pogrzebach trzech tzw. strażników, którzy zginęli w walkach z rebeliantami.
Paramilitarna formacja strażników to siły złożone z mieszkańców terenów przy granicy z Irakiem, którzy wykorzystując swą lokalną wiedzę pomagają tureckiemu wojsku w operacjach przeciw rebeliantom.
Pogrzebów strzegło kilkudziesięciu komandosów. Na uroczystościach pojawili się również przedstawiciele władz lokalnych i wojska.
W stolicy Turcji, Ankarze, na pogrzebach trzech oficerów, w tym dwóch pilotów śmigłowca - rozbitego na północy Iraku, tuż przy granicy z Turcją - zgromadziły się tysiące ludzi.
Wojsko twierdzi, że helikopter roztrzaskał się z niewyjaśnionych powodów, podczas gdy rebelianci z PKK utrzymują, że to oni zestrzelili maszynę.
Kurdowie od 1984 roku walczą przeciwko władzom w Ankarze o autonomię Kurdystanu na południowym wschodzie Turcji. USA, Unia Europejska oraz Turcja uznają PKK za organizację terrorystyczną. Turcja obarcza PKK odpowiedzialnością za śmierć co najmniej 40 tys. ludzi. (PAP)
cyk/ mc/
6011 6173 arch.
