Warszawska giełda drugi dzień z rzędu padła w trakcie środowych notowań ofiarą globalnej wyprzedaży jaka trwa na wszystkich rynkach wschodzących. WIG oraz WIG20 podobnie jak indeksy giełd m.in. w Turcji i na Węgrzech, wyraźnie straciły na wartości, tym razem odpowiednio 1,86 oraz 2,69 procent, przy obrocie, który wyniósł niespełna 1,2 miliarda złotych.
Po względnie spokojnym otwarciu indeksy rozpoczęły systematyczny marsz na południe, ciągnięte w dół wyprzedawanymi akcjami największych spółek PKNOrlen (-5%), KGHM (-5,8%), TPSA (-2,25%), PKO BP (-2,0%), BZWBK (-7%) i BRE (-3,5%). Silniejsze w ostatniej fazie sesji okazały się papiery BPH (1,6%), PGNiG (-0,3%), Netii (0,0%), Orbisu (0,4%) i Lotosu (-0,8%). Wolumenowe zlecenia sprzedaży nie pozwoliły rynkowi w trakcie dnia na odreagowanie, choć ostatecznie ważne techniczne wsparcie dla WIG20 wyznaczone przez dołki z początku lutego na poziomie 2760 punktów zostało ostatecznie obronione. Rynkowi nie pomógł również komunikat o wyniki aukcji na obligacje SP, na które zgłoszony popyt przekroczył podaż, mimo tracącej cały dzień złotówki. Rynkowi nie pomagał także burzliwy przebieg posiedzenia KNB, która obradując nad wnioskiem Unicredit o prawo wykonywania głosu z akcji BPH, wykluczyła przedstawiciela MSP.
Nerwowa atmosfera w gronie blue- chip-ów udzieliła się również spółkom szerokiego rynku, a panikujący inwestorzy często pozbywali się spółek akceptując niemal każdą możliwą cenę. Ostatecznie 73 procent akcji obniżyło na sesji swoją rynkową kapitalizację, a jedynie 41 udało się wzrosnąć. Czwartkowe notowania rozpocznie próba utrzymania rynku powyżej środowych minimów. Obrona tych poziomów może dać szansę na krótkoterminowe odreagowanie, które powinno być okazją na zmniejszenie zaangażowania w akcje.
