Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Rosnące ceny prądu nie robią na nich wrażenia. Polacy pokazują nam rachunki. Tak zbili opłaty

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
1644
Podziel się:

Ceny prądu ciągle rosną. W Polsce energia wytwarzana jest w 70 proc. z węgla, a jego spalanie drożeje wraz z cenami za emisje CO2. Zatem rachunki będą tylko wyższe i to przez lata. Ratunkiem jest fotowoltaika. Panele na dachu tną rachunki praktycznie do zera. Nie wierzysz? Mamy na to twarde dowody.

Rosnące ceny prądu nie robią na nich wrażenia. Polacy pokazują nam rachunki. Tak zbili opłaty
Aleksander Augustyn przed swoim domem pokrytym panelami. (Archiwum prywatne)

Oto #HIT2021. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

- W latach 2012-2016 rocznie średnio za prąd i gaz płaciliśmy 7768 zł. W 2017 r. zainwestowaliśmy w fotowoltaikę. Za 2020 r. zapłaciliśmy za energię i gaz już tylko 1893 zł - mówi Aleksander Augustyn z Kaźmierza.

Nasz rozmówca wraz z żoną, zdecydowali się na podzielenie modernizacji domu na etapy ze względu na stosunkowo duże koszty. Podjęli jednak wyzwanie, bo marzyli o niezależności energetycznej i cieplnej.

- W całym procesie przemiany naszego domu na "zielony" nie skorzystaliśmy z żadnej dotacji czy ulgi. Po prostu zabraliśmy się za to, zanim się one pojawiły. Za to trzykrotnie uzyskałem dwuletnią pożyczkę remontową w zakładzie pracy, co pozwoliło nam sfinansować całą inwestycję przy minimalnym wkładzie własnym i bez kredytów bankowych - mówi Augustyn.

Zobacz także: Kryzys klimatyczny. Czas odejść od węgla, górników trzeba przekwalifikować. Tanio nie będzie, ale się opłaca

Szacunkowy koszt instalacji PV (od Photovoltaic - z jęz. ang.) wraz z wymianą ogrzewania na elektryczne kosztował ich ok. 70 tys. zł. Przy czym kwota ok. 18 tys. zł wynikała z zaplanowanych i wymaganych remontów domu.

- Nasza inwestycja trwa już 5 lat i jeszcze trochę nam zostało do maksymalnego ograniczenia kosztów utrzymania domu. Spodziewam się, że w tym roku koszty gazu i prądu spadną do 1200 zł rocznie (1893 zł w 2020 r.), czyli 100 zł miesięcznie - wylicza Augustyn.

Jego 142-metrowy dom posiada stosunkowo dużą powierzchnię dachu i jest dobrze ustawiony względem kierunków świata, co sprzyja nasłonecznieniu paneli. Dzięki temu mógł zbudować instalację o mocy 17 kW. To pozwala dom również ogrzewać, ale oznacza inne warunki rozliczania się z firmą energetyczną.

Przy instalacji o mocy nominalnej do 10 kW, operator energetyczny zabiera 20 proc. energii magazynowanej w sieci. Do magazynowania dochodzi wtedy, kiedy produkowana danego dnia energia nie jest w całości zużywana. To normalne wiosną i latem, kiedy słońce sprzyja produkcji. Zimą i jesienią możemy korzystać z tego, co zmagazynowane, ale musimy część zostawić operatorowi.

Kiedy instalacja przekracza moc 10 kW, operator za magazynowanie pobiera już 30 proc. wyprodukowanej przez nas energii. To jednak nie powód, by nie budować instalacji dalej, jak zrobił to Augustyn.

- Mimo wszystko rozbudowa jest opłacalna. Kolejnym planowanym etapem są dla mnie pionowe turbiny wiatrowe. Pozwolą przy małej powierzchni użytkowej produkować prąd wtedy, kiedy nie możemy liczyć na energię ze słońca - mówi Aleksander Augustyn.

Jak wylicza, 3 turbiny o mocy 4 kW wraz z instalacją PV pozwolą już nie płacić za gaz i prąd nawet złotówki. Nie licząc oczywiście kilkunastu złotych miesięcznie za tzw. przyłącze, w którym płacimy za utrzymania urządzeń energetycznych operatora.

Zamiast 350 zł nie płaci nic

Piotr Jankowski z oddalonej o ok. 20 km od Poznania Murowanej Gośliny dostawał rachunki za prąd w wysokości 550-580 zł za dwa miesiące. Dom ma 2 piętra 150 metrów powierzchni mieszkalnej i 70-metrową piwnicę.

- Teraz pewnie bym płacić 700 zł za dwa miesiące. Wiedziałem, że to musiało się tak skończyć, prąd będzie tylko drożał. Na szczęście pod koniec 2019 r. zacząłem produkować energię z instalacji PV. Efekt przyszedł błyskawicznie. W rozliczeniu za rok, między kwietniem 2020 r. a kwietniem 2021 r., zapłaciłem zaledwie kilkadziesiąt złotych zamiast 3600 zł czy nawet koło 4200 zł, które pewnie bym płacił po podwyżkach - cieszy się Jankowski.

Jego instalacja nie jest tak duża, jak Augustyna. Ma moc niecałych 8 kW. Jest jednak bardzo skuteczna. Wszystko za sprawą dobrego usytuowania. Panele są idealnie "wycelowane" na południe. Dlatego rocznie pan Piotr produkuje nawet 8 MW energii. Przelicznik ponad 1 MW na 1 kW instalacji jest bardzo dobry, by nie powiedzieć znakomity.

- Dlatego mam spore nadwyżki prądu i mogę w okresach przejściowych - wiosną i jesienią - dogrzewać dom ciepłem z klimatyzatorów. To daje kolejne oszczędności na gazie, rocznie jest to ok. 1000 zł. Całą instalację zrobiłem sam, dlatego kosztowało mnie to ok. 25 tys. zł, gdyby realizowała to firma, byłoby nawet dwa razy drożej.

"Kuchnia też będzie na prąd"

Rafał płacił za prąd ok. 400 zł za dwa miesiące. Dowodzi tego rachunek z 2017 r.

Ostatni rachunek udowadnia, że obecnie za prąd nie płaci już nic. Rocznie przelewa tylko niecałe 100 zł. To wspomniane już koszty stałe wynikające z podłączenia do sieci, w tym przypadku to 16,41 za dwa miesiące - 98,46 zł rocznie. W pierwszej rubryce "do zapłaty" opłata jest podwójna, ale wynika tylko z niedopłaty za poprzednie dwa miesiące.

- Panele zakładałem w 2017 r. Nie mogłem skorzystać z 5 tys. zł z programu "Mój prąd", bo go jeszcze nie było, ale inwestycje odliczyłem od podatku. Zatem to zmniejszyło koszt o 19 proc. Podsumowując, realnie kosztowało mnie to ok. 16 tys. zł. - mówi Grześkowiak.

Instalacja w jego domu nie jest duża. 4,3 kW pozwala jednak wyprodukować wystarczająco dużo prądu, by zapewnić potrzeby domu o powierzchni 160 m2.

- Mam nawet, jak to nazywam, górkę prądową. Dlatego już przerabiam kuchenkę gazową na indukcyjną, a potem zobaczę, co jeszcze. Niestety nie mam już miejsca na dachu, ale instalacja pracuje bardzo wydajnie - mówi pan Rafał.

Za chwile miną 4 lata, od kiedy jego instalacja działa. W tym czasie oszczędził już ok. 9600 zł, po 2400 zł rocznie. Biorąc pod uwagę rosnące ceny energii, to ostrożne szacunki, bo 2400 zł rocznie płacił w 2017 r. Dalej ostrożnie szacując, można założyć, że byłoby to ok. 3000 zł rocznie. Zatem już za dwa lata inwestycja Grześkowiaka zwróci się.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1644)
Borys
2 lata temu
Jeszcze jedna propaganda. Panele się opłaca gdyby tak nie trzeba było podłączać się do sieci tych złodzieji.
1234
2 lata temu
"Panele na dachu tną rachunki praktycznie do zera. Nie wierzysz?". Zobaczymy w tym roku.
pik
2 lata temu
pokaż rachunki i zyski z okresu październik-marzec! i w jakim tempie zwróci Ci się inwestycja, bo w krótkim rękawku w słońcu to wygląda cudnie, tylko ile dni w roku takich jest? i odejmij je od 365!
no patrzcie p...
2 lata temu
"..Polacy pokazują nam rachunki. Tak zbili opłaty..." a na zdjęciach przeciętni Polacy ;) we własnym,nowoczesnym domu jednorodzinnym ;). Bo przecież nikt z przeciętnych nie ma tak,że wiąże ledwo koniec z końcem,mieszka w blokowiskach albo starych kamienicach gdzie fotowoltaiki nie założy. I kupuje fotowoltaikę bezratalnie z lekko uzbieranych pieniędzy bo go stać na te kilkadziesiąt tysi...istna mama obajtka ;)
Smutny Romek
2 lata temu
Czeka nas teraz pewno nowy podatek od paneli słonecznych. PIS nie przepuści takiej okazji aby nie dowalić kolejnego podatku dla Polaków.
...
Następna strona