Prokurator domagał się kary dożywocia. Obrońca wnosił o uznanie, że nauczycielka zabiła chłopca w afekcie i wymierzenie adekwatnej do tego kary.
Biegli psychiatrzy ustalili, że w chwili popełniania zbrodni, kobieta kierowała swoim postępowaniem i nie jest chora psychicznie. Według nich, Mariola M. nie zaplanowała zbrodni. Biegli twierdzą, że w gabinecie lekarskim musiało wydarzyć sie coś, co wzburzyło nauczycielkę, która sięgnęła po nóż i zaczęła nim uderzać chłopca.
"Napięcie emocjonalne było tak silne, że wymykało się spod kontroli intelektualnej" - mówił biegły podczas ubiegłotygodniowej rozprawy przed białostockim sądem.
11-letni Piotr został zamordowany w szkolnym gabinecie lekarskim w kwietniu ubiegłego roku. Zginął od kilkudziesięciu ciosów zadanych mu nożem. Oskarżona o to zabójstwo nauczycielka przyznała się do winy, ale zaprzeczyła, że motywem była chęć zemsty na ojcu chłopca, z którym miała romans.
Przed aresztowaniem, Mariola M. przez 15 lat pracowała w szkole, gdzie doszło do tragedii, jako nauczycielka nauczania początkowego.