Money.pl: Witam Pana, nazywam się Katarzyna Ogórek. Porozmawiajmy jak Ogórek z Ogórkiem... Co Pan sądzi na temat obecnej sytuacji politycznej w naszym kraju? Czy nie uważa Pan, że to są jaja?
Michał Ogórek: Niestety tak. Wielkanocne jaja. Obecnie mamy do czynienia z rządami pokutnymi. Zafundowano nam jakąś straszliwą pokutę w Wielkim Tygodniu w postaci przymuszenia do oglądania w telewizji Andrzeja Leppera jako wicepremiera. Tak, jak kiedyś się biczowano w tych dniach, albo leżano krzyżem, to my mamy taki spektakl w telewizji.
Money.pl: Za jakie grzechy?
*Michał Ogórek: *Nie powinno się szukać grzechów u siebie. To jest kwestia zbiorowej odpowiedzialności. Odpowiadamy za to, że nie do końca ten kraj
- Posłuchaj całej rozmowy:Jak Ogórek z Ogórkiem
odpowiada naszym marzeniom. Szuka się winy u wszystkich, podczas gdy niewinnych jest bardzo niewielu, a wśród nich jest właśnie Andrzej Lepper. Jest to dosyć zaskakujące. Do tej pory szukaliśmy winnego właśnie tam.
Money.pl: Skąd ta odmiana? Czy to wiosenne przemienienie Leppera?
Michał Ogórek: Nie sądzę, żeby on się zmienił. To zwyczajna maskarada i już wkrótce przyszły wicepremier pokaże nam wszystkim swoje zęby. Przykre jest to, że pół roku temu taka wizja byłaby odebrana jako niezłe jaja. Głupi, prymitywny żart. W dalszym ciągu jest to prostacki żart, tyle że teraz stał się prawdziwy.
Money.pl: Ale przecież sami wybraliśmy aktorów do tej komedii...
Michał Ogórek: Właśnie o to chodzi, że nawet nie my wybraliśmy Leppera! Samoobrona nie zwyciężyła w wyborach. Tymczasem nagle okazało się że tę porażkę można przekłuć i udawać, że to jest wielkie zwycięstwo. Wbrew wynikom wyborów dzieje się to wszystko. Wola ludu była zupełnie inna. A to wszystko razem to jakieś duże jajo.
Money.pl: Spełnił się koszmar o rządzeniu krajem przez Andrzeja Leppera. A czy Pan myśli, że spełni się również sen związany z obietnicami wyborczymi?
Michał Ogórek: (ha, ha, ha) Tanie państwo już tańsze nie będzie.
Money.pl: Czyli politycy lali wodę podczas kampanii wyborczych?
Michał Ogórek: Tak. Mam nadzieję, że my urządzimy im porządny śmigus-dyngus w rewanżu za stopniowe podtapianie obywateli, jakie oni nam fundują. W końcu kiedyś się im odwiniemy. Rewanż będzie straszny.
Money.pl: A jak się Panu podoba wizja czteropartyjnej koalicji? Czy ta czterolistna koniczyna przyniesie szczęście zgodnie z tradycją?
Michał Ogórek: Tę koalicję przyrównałbym do koszyczka wielkanocnego. Włożono tam kilka jaj, a każde od innej kury i usiłuje się udawać, że to tworzy jakąś całość. Jedyną zaletą tego koszyka jest to, ze został pośw
ięcony przez księdza. Ale - z drugiej strony - ksiądz święci wszystko, co się przyniesie do kościoła, więc nie można sugerować, ze to ma jakąś wartość specjalną.
Money.pl: Ale przecież w koszyku powinno być kolorowo i różnorodnie. Będą więc jajka czerwone, zielone, niebieskie...
Michał Ogórek: Same wydmuszki tam są. Nikt się tym nie pożywi. Same skorupy.
Money.pl: Ile wytrzymają te wydmuszki?
Michał Ogórek: Liczę na obu koalicjantów, a właściwie na ich osobowości, które są niekontrolowalne, a przez to obiecujące. Myślę, że szybko obaj wywiną jakiś numer i to będzie koniec. Kaczyński przyzwyczaił nas do tego, ze codziennie występował z czymś zaskakującym. Zupełnie bez powodu nagle zmieniał zdanie. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.
Money.pl: A co się stanie, jak już pęknie to koalicyjne jajko?
Michał Ogórek: Będzie po prostu wielka jajecznica.
Money.pl: Dziękuję za rozmowę.
Michał Ogórek: Również dziękuję i pozdrawiam całą rodzinę.