Politycy opozycji w Polsce sceptycznie przyjęli wiadomości o możliwości osiągnięcia kompromisu z Unią Europejską w sprawie traktatu konstytucyjnego.
O możliwości korzystnego dla nas kompromisu mówili prezydent Aleksander Kwaśniewski i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. Obaj politycy nie podali jednak żadnych szczegółów.
Ze źródeł dyplomatycznych w Brukseli wynika, że impas w sprawie systemu podejmowania decyzji w sprawach dotyczących działania Unii można przełamać.
Zdaniem unijnych dyplomatów chodzi o ewentualne wprowadzenie do konstytucji dodatkowego zapisu określającego ile państw i z jakim procentem ludności Unii może decyzję zablokować. Gdyby mniejszość blokująca wynosiła co najmniej 4 państwa reprezentujące łącznie 15 procent obywateli Unii, takie kraje jak Polska musiałyby być zadowolone, bo sama Polska ma 8 procent ludności Wspólnoty - uważają unijni dyplomaci.
Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej powiedział, że jeżeli potwierdzi się, iż nowe propozycje są co najmniej tak korzystne jak uzgodniony w Nicei system głosowania, to tylko pod tym warunkiem Platforma poprze konstytucję europejską.
Rokita dodał , ze kapitulacja w sprawie zapisów z Nicei napotka na kategoryczny sprzeciw jego partii. "Wówczas PO zrobi wszystko, by obalić konstytucję unijną w referendum" - powiedzial Rokita
Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości podtrzymał stanowisko partii, według której najlepiej byłoby obecny projekt konstytucji schować do szuflady i pozwolić, by tam pokrył się kurzem.
Marek Kotlinowski z Ligi Polskich Rodzin także powtórzył opinię swojej partii, że jest to dokument niepotrzebny i zauważył, że wiele środowisk w Europie myśli tak samo.