Fundację Euro dwa lata temu założyło pięć osób - w tym czwórka działaczy Sojuszu. Jeden z nich, szef olsztyńskiego SLD i miejscowy radnyJerzy Borowski został prezesem fundacji. W kwietniu zeszłego roku lewicowy zarząd miasta przyznał fundacji bez przetargu pomieszczenia biura i magazynu.
"Za ich wynajem fundacja miała płacić symboliczny czynsz. Takie ulgi przysługują jedynie stowarzyszeniom non profit i fundacjom działającym w szczytnych celach" - dowiadujemy się z "Gazety Wyborczej".
Zgodnie ze statutem fundacja ma między innymi "nieść pomoc dzieciom niepełnosprawnym i chorym na serce, udzielać pomocy szpitalom i placówkom medycznym i pomagać bezrobornym". Tymczasem - jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza" - jedynym celem założenia fundacji było prowadzenie prywatnej działalności gospodarczej partyjnych działaczy.
Jak ustaliła gazeta, fundacja od sierpnia do października podnajmowała lokal jednej z firm reklamowej. Fundacja nie płaciła miastu czynszu. Co więcej - występowała o umorzenie kilkumiesięcznych zaległości.
Jerzy Borowski pod adresem fundacji zarejestrował swoją prywatną firmę. Zajmuje się ona wykonywaniem tablic rejestracyjnych, prowadzeniem studia tatuaży i "malowaniem na szkle".
iar/Gazeta Wyborcza/Kalinowski/dj