Szef Partii Ludowo Demokratycznej Roman Jagieliński deklaruje, że jego klub jest wciąż gotów do rozmów z SLD o koalicji parlamentarnej - pod warunkiem, że nie dojdzie do dymisji urzędników związanych z jego partią.
Wczoraj w wyniku postawy partii Romana Jagielińskiego, dotychczasowego sojusznika SLD, koalicja SLD-UP przegrała w Sejmie ważne głosowanie dotyczące senackiej poprawki zmniejszającej dotacje na kolei. Ośmiu posłów z partii Jagielińskiego głosowało przeciwko poprawce.
Dziś wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Józef Oleksy zapowiedział, że podejmie decyzję o zdymisjonowaniu pięciu wicewojewodów i jednego wiceministra, wywodzących się z Partii Ludowo-Demokratycznej. Roman Jagieliński deklaruje, że wciąż chce rozmawiać o przyszłości koalicji ale nie w sytuacji, gdy jego ludzie zostaną zdymisjonowani.
Roman Jagieliński zaprzeczył też zarzutom jakoby podjął próbę szantażu politycznego wobec Sojuszu. Według posłów SLD przed wczorajszym głosowaniem w Sejmie nad senacką poprawką zmniejszającą dotacje na kolei, Roman Jagieliński miał zażądać dla swojej partii kilku stanowisk w rządzie, między innymi fotela ministra skarbu. Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch powiedział, że Jagieliński przedstawił długą listę stanowisk, których chciał dla swoich przedstawicieli i ze jego propozycje były nie do przyjęcia.
Sam Roman Jagieliński powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że nie było takiej listy. Według niego jego nowopowstały klub chciał tylko rozmów z prezydium koalicji SLD UP. Jagieliński powiedział iż SLD powinien wywiązać się z zaległych zobowiązań które podjęło, gdy jej posłowie wyrazili wotum zauafnia do rządu Leszka Millera.