Jak zapewnia wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, procedura kwalifikacyjna specyfiku, który ma być wpisany na listę, jest żmudna i długa. Pracują nad tym sztaby specjalistów, a pojedynczy lekarze nie mają wpływu na wpisanie leku na listę atomatycznie. Nigdy nie jest tak, ze na podstawie tylko jednej eksperyzy, nawet najwybitniejszego specjalisty, lek automatycznie jest wpisywany na listę.
Nowa ustawa pozwoli na wprowadzenie dodatkowej kontroli. Jak zapowiada wiceminister Piecha, w nowej ustawie znajdzie się zapis o tym, że każda recepta będzie posiadała PESEL pacjenta. Ministerstwo zdrowia będzie dzięki temu wiedziało, jaki lekarz i dla kogo wypisał lek. Taka informacja będzie zastrzeżona tylko dla NFZ i ministerstwa. Zdaniem wiceministra zostanie tym samym odcięta droga przedstawicieli handlowych firm farmaceutycznych do lekarzy, którzy wypisują mało lub -odwrotnie - dużo leków i mają z tego określone korzyści. Za złamanie zakazu udzielania informacji będzie groziła karą więzienia do 5 lat.
Minister zdrowia Zbigniew Religa zastanawia się, czy wystąpić na droge sądową przeciwko tygodnikowi "Wprost": Jego zdaniem to, co zostało napisane, narusza dobre imię resortu i pracujących w nim ludzi.
Tygodnik "Wprost" napisał, że urzędnicy ministerstwa zdrowia za łapówki od koncernów farmaceutycznych umożliwiali wprowadzenie określonych specyfików na listę leków refundowanych. Według tygodnika w aferę zamieszanych jest prawie 300 osób, w tym członkowie zarządów dwóch wielkich międzynarodowych koncernów produkujących leki i kosmetyki. Zarzuty obejmują między innymi ustawianie przetargów i lobowanie na rzecz konkretnych firm.