Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dyrekcja zakopiańskiego szpitala: transport czeskiego skoczka karetką był najszybszy

0
Podziel się:

Według dyrekcji zakopiańskiego szpitala,
pojawiające się w mediach komentarze, że do transportu rannego
skoczka z Zakopanego do Krakowa należało wezwać śmigłowiec z
Warszawy, są bezzasadne. Zdaniem władz szpitala, takie rozwiązanie
zajęłoby trzy razy więcej czasu niż użycie karetki.

Według dyrekcji zakopiańskiego szpitala, pojawiające się w mediach komentarze, że do transportu rannego skoczka z Zakopanego do Krakowa należało wezwać śmigłowiec z Warszawy, są bezzasadne. Zdaniem władz szpitala, takie rozwiązanie zajęłoby trzy razy więcej czasu niż użycie karetki.

W poniedziałek zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego w Zakopanem Sylweriusz Kosiński wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że przylot maszyny z Warszawy na Podhale, a następnie transport rannego do Krakowa zająłby - wraz z wymaganymi procedurami - minimum od 3 do 3,5 godziny. Karetka przewiozła rannego sportowca ze szpitala w Zakopanem do kliniki w Krakowie w ciągu 70 minut.

W sobotę czeski zawodnik Jan Mazoch uległ poważnemu wypadkowi podczas zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Nieprzytomny trafił do szpitala w Zakopanem, a w nocy z soboty na niedzielę przewieziono go karetką do kliniki w Krakowie. Lekarze stwierdzili u niego wieloogniskowe stłuczenie mózgu.

"Sposób transportu został dobrany optymalnie do stanu pacjenta i panujących warunków. Nie znajduję logicznego uzasadnienia dla zlecenia czasochłonnego, niebezpiecznego, nocnego lotu śmigłowca stacjonującego w Warszawie, przy silnych podmuchach wiatru, które przyczyniły się prawdopodobnie do upadku skoczka" - napisał w oświadczeniu Kosiński.

"Całkowity czas przewozu pacjenta śmigłowcem trwałby 3 - 3,5 godziny. Nadmieniam, że zdarzenie sprzed kilku miesięcy, kiedy transport pacjenta z Zakopanego do Trzebnicy, koordynowany przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, a który zajął prawie 6 godzin, pozwala nam przypuszczać, że realny czas przewozu mógłby być jeszcze dłuższy" - ocenił.

Kosiński jest lekarzem i czynnym członkiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, ma na swym koncie dziesiątki akcji ratunkowych w Tatrach, na pokładzie śmigłowca.

"Latam śmigłowcem od sześciu lat. Jeżdżąc jako lekarz karetką i latając śmigłowcem mam porównanie. W takim stanie klinicznym, w jakim był ten pacjent, szybkość oczywiście gra rolę, ale przede wszystkim decydujący jest komfort chorego" - dodał Kosiński w rozmowie z PAP.

Należący do TOPR śmigłowiec "Sokół", który stacjonuje w Zakopanem, nie mógł transportować rannego skoczka do Krakowa, bo przepisy nie pozwalają na użycie tej maszyny do przewozu rannych między szpitalami. Władze TOPR zabiegają o zmianę tej sytuacji. Jak dotąd śmigłowiec wyposażony tak samo jak karetka reanimacyjna lata tylko do wypadków i akcji poszukiwawczych. Inne śmigłowce medyczne stacjonujące na południu kraju nie są przystosowane do nocnych lotów. (PAP)

czo/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)