Iracki parlament przyjął w środę ustawę o wyborach lokalnych, przewidującą, że odbędą się one najpóźniej 31 stycznia 2009 roku. Nadal nie rozstrzygnięto kwestii terminu elekcji w zamieszkanej przez Kurdów prowincji Kirkuk na północy kraju.
Po kilku miesiącach sporów ustawę przyjęło 191 z 275 irackich deputowanych; trafi ona teraz do trzyosobowej Rady Prezydenckiej, w której skład wchodzi prezydent Dżalal Talabani - Kurd oraz dwóch wiceprezydentów: szyita Adil Abd al-Mahdi i sunnita Tarik al- Haszimi.
Pod koniec lipca Talabani odrzucił pierwszą wersję ustawy - zatwierdzoną wcześniej przez 127 deputowanych - i odesłał ją z powrotem do parlamentu, gdzie potrzebowała już większej przewagi głosów.
Według nowej ordynacji wybory lokalne odbędą się najpóźniej 31 stycznia 2009 roku w 14 z 18 irackich prowincji.
Później zostaną zorganizowane wybory w prowincjach wchodzących w skład regionu kurdyjskiego (Dohuk, Irbil, Sulejmanija), a następnie w prowincji Kirkuk, gdzie sporną kwestią pozostaje podział władzy między poszczególnymi społecznościami (Kurdami, Arabami i Turkmenami) w prowincjonalnej radzie Kirkuku.
Nowa ordynacja mówi, że wybory do prowincji Kirkuk nie odbędą się przed marcem 2009. Przewiduje utworzenie nowego komitetu, w którego skład wejdzie po dwóch przedstawicieli każdej z trzech społeczności oraz jeden reprezentant chrześcijan.
Do 31 marca komitet ma przedstawić parlamentowi raport w sprawie organizacji wyborów w Kirkuku z uaktualnioną listą wyborczą. Następnie deputowani ustalą dokładny termin elekcji.
"Temat jest delikatny i wymaga negocjacji. Wszyscy rozumiemy wagę kwestii mniejszości (narodowych), ponieważ muszą one czuć, że są brane pod uwagę" - powiedział specjalny wysłannik Iraku przy ONZ Staffan de Mistura.
Przewodniczący irackiego parlamentu Mahmud al-Maszhadani oświadczył, że chociaż "Kirkuk był źródłem problemu", "dzisiaj stał się symbolem naszego patriotyzmu i to nas zjednoczyło".
Większość ludności Kirkuku stanowią Kurdowie, ale mieszkają tam także Arabowie i Turkmeni. Kurdowie nazywają Kirkuk "kurdyjską Jerozolimą" i chcą, aby stał się częścią ich regionu autonomicznego.
Kwestia statusu bogatego w ropę naftową Kirkuku jest przedmiotem głębokiego sporu. Kurdowie uważają, że region ten powinien należeć do mającego dużą autonomię Kurdystanu, a Arabowie chcą, żeby pozostał pod kontrolą rządu centralnego w Bagdadzie.
Za rządów Saddama Husajna wysiedlono z Kirkuku tysiące Kurdów w ramach programu "arabizacji" tego strategicznie ważnego zagłębia naftowego.
Po upadku Saddama w roku 2003 wróciło tam około 100 tysięcy Kurdów i ich społeczność odzyskała przewagę liczebną nad Arabami. Zgodnie z nową konstytucją Iraku o przyszłości Kirkuku miało zadecydować odkładane kilkakrotnie referendum.
Sporem o Kirkuk żywotnie zainteresowana jest Turcja. Ankara obawia się, że iraccy Kurdowie chcą powiększyć swój region autonomiczny o to miasto, aby zawładnąć tamtejszymi złożami ropy i zażądać potem niepodległości dla swego regionu, graniczącego z Turcją. To z kolei mogłoby rozpalić nastroje separatystyczne wśród Kurdów tureckich.
Początkowo przewidziane na 1 października 2008 roku wybory uważane są, zwłaszcza przez administrację waszyngtońską, za kluczowe dla zapewnienia stabilności kraju. (PAP)
cyk/ mc/
3854 5151 arch.