Będą przesłuchane wszystkie osoby, występujące w sprawie domniemanego odsunięcia w 2003 r. ówczesnego premiera Leszka Millera - zapowiedział we wtorek w TVN24 prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Dodał, że śledztwo, toczące się dziś jedynie w sprawie gróźb wobec syna Aleksandra Gudzowatego, zostanie - jak się wyraził - "zabrane" z warszawskiej prokuratury rejonowej. Według niego, "prokuratura ta nic nie zrobiła", zajmując się tylko sprawą gróźb wobec syna biznesmena. Podkreślił, że prokurator prowadzący śledztwo nie informował swych przełożonych, kto w nim występuje.
Według Kaczmarka, będzie także sprawdzone, czy jakieś ślady całej sprawy zachowały się w archiwach służb specjalnych.
W poniedziałek Kaczmarek mówił, że "na pewno trzeba będzie zbadać tę sprawę procesowo, bo pojawiają się tam informacje o niszczeniu dokumentów, i to klauzulowanych, w wątku dotyczącym kancelarii b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego".
We wtorek Kaczmarek ujawnił, że w sierpniu 2005 r. warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Gudzowatego co do gróźb wobec jego syna. Dopiero po jego zażaleniu, w styczniu 2006 r. wszczęto śledztwo. W kwietniu zaś pojawiły się zeznania świadka, na którym "Dziennik" oparł swe artykuły o próbie wykorzystania przez służby specjalne Gudzowatego do usunięcia Millera z funkcji szefa rządu. Kaczmarek nie ujawnił, o którego świadka chodzi. "Dziennik" napisał, że był to szef ochrony Gudzowatego Marcin Kossek.
Tygodnik "Wprost" oraz "Dziennik" w publikacjach pod tytułami "Zamach na Millera" i "Jak próbowano obalić Millera" pisały w poniedziałek, że z relacji i dokumentów z 2003 r. wynika, iż mogło wtedy dojść do próby pozakonstytucyjnego usunięcia premiera. Wśród ludzi związanych z lewicą i służbami specjalnymi miała być szykowana korupcyjna prowokacja, mająca na celu przypisanie synowi Millera przyjmowanie łapówek, to zaś - jak powiedział "Dziennikowi" Leszek Miller junior - zakończyłoby się dymisją rządu ojca.
Szef wywiadu Zbigniew Siemiątkowski miał otrzymać poufną informację od byłego oficera służb specjalnych, że syn premiera jest korumpowany przez największych polskich biznesmenów: Jana Kulczyka, Ryszarda Krauzego, Gudzowatego. Opowiadać miał o tym właśnie Gudzowaty. Siemiątkowski - według "Dziennika" - poinformował o sprawie premiera Millera. 11 czerwca 2003 r. miało dojść do ostrej konfrontacji, w trakcie której Gudzowaty stanowczo zaprzeczył, że mówił o płaceniu łapówek młodemu Millerowi. Stwierdził, że jest to nieprawdziwa informacja, spreparowana w służbach. Miller - jak podaje "Wprost" - po konfrontacji uznał sprawę za zamkniętą.
"Dziennik" pisze też, że w sprawę zaangażował się Marek Ungier, minister z kancelarii Kwaśniewskiego. Według gazety, Ungier miał dążyć do zatuszowania sprawy, którą miały się też zająć WSI.
"Artykuł +Dziennika+ to uderzenie w Aleksandra Kwaśniewskiego" - powiedział Siemiątkowski, wyjaśniając, że - jego zdaniem - chodzi o to, by znów wezwać b. prezydenta na przesłuchanie do prokuratury. Dodał, że ABW sprawdzała sprawę syna Millera. Zaprzeczył, by WSI kiedykolwiek miały zająć się całą sprawą.(PAP)
sta/ bno/ woj/