Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nie rozpoczął się proces pilota "Sokoła" rozbitego w Iraku w 2004 r.

0
Podziel się:

20.2.Warszawa (PAP) - Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie
odroczył w poniedziałek rozpoczęcie procesu pilota por. Sylwestra
M., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie w 2004 roku w Iraku
katastrofy śmigłowca "Sokół", w której zginęło trzech żołnierzy.

20.2.Warszawa (PAP) - Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie odroczył w poniedziałek rozpoczęcie procesu pilota por. Sylwestra M., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie w 2004 roku w Iraku katastrofy śmigłowca "Sokół", w której zginęło trzech żołnierzy.

Sędzia ppłk Wojciech Oziębło jako powód odroczenia procesu podał fakt, że dotąd nie udało się powiadomić o prowadzonym przeciwko Sylwestrowi M. postępowaniu żon dwóch zmarłych w katastrofie żołnierzy - obie zmieniły adres. Jak wyjaśnił sędzia, ochrona interesu pokrzywdzonych wymaga, by kobiety zostały skutecznie zawiadomione, bo przysługuje im prawo do występowania podczas procesu w roli oskarżycielek posiłkowych. Następny termin rozpoczęcia procesu to 22 marca br.

Sylwestrowi M., dowódcy rozbitej maszyny, prokurator zarzuca umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lotniczym i nieumyślne spowodowanie w ten sposób katastrofy lotniczej z ofiarami śmiertelnymi. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Śmigłowiec W-3 "Sokół", służący w polskim kontyngencie w Iraku, rozbił się 15 grudnia 2004 roku pod Karbalą. W katastrofie zginęli: drugi pilot mł. chor. Paweł Jelonek, strzelec pokładowy mł. chor. Karol Szlązak i lekarz ppłk Jacek Kostecki. Drugi strzelec i drugi pasażer - także lekarz - zostali ranni. Dowódca Sylwester M. też doznał obrażeń. Przez dłuższy czas leczył się i przechodził rehabilitację.

Komisja Badania Wypadków Lotniczych MON stwierdziła, że przyczyną tragedii był błąd pilota, który zbyt gwałtownymi manewrami doprowadził do wyłączenia silników przez automat zapobiegający nadmiernemu rozpędzeniu turbiny.

Jak ustaliła komisja, śmigłowiec, lecąc na wysokości 18 m, wspiął się wyżej, by przelecieć nad linią wysokiego napięcia, po czym gwałtownie zanurkował. Po tym manewrze nie zdołał wznieść się, by uniknąć zderzenia z drzewami. Lecąc z wyłączonymi silnikami maszyna zawadziła o drzewa i uderzyła w ziemię, łamiąc belkę ogonową. Wprawiło to w ruch wirowy kabinę, która uderzyła o ziemię najpierw jednym, potem drugim bokiem. Według komisji gdyby wyłączenie silników nastąpiło na większej wysokości, załoga miałaby dość czasu, by śmigłowiec mógł wylądować.

Komisja - której wnioski były jedną z podstaw ustaleń prokuratury - podkreśliła jednak, że loty w Iraku odbywają się w specyficznych warunkach; wobec ryzyka ostrzału piloci są zmuszeni latać bardzo nisko, wykonując szybkie manewry. (PAP)

dnt/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)