W niedzielę Szwajcarzy wypowiedzą się w referendum w sprawie odnowienia porozumień z Unią Europejską, zezwalających unijnym obywatelom na pracę na terytorium Szwajcarii.
Około pięciu milionów wyborców zaczęło już korespondencyjnie odpowiadać na pytanie, czy chcą przedłużenia porozumienia o swobodnym przepływie osób (obowiązującego od 2002 r.), a przede wszystkim, czy chcą rozszerzyć tę swobodę na obywateli Rumunii i Bułgarii, którzy jako ostatni weszli do UE w 2007 r.
Porozumienie o swobodnym przepływie osób zapewnia obywatelom UE (i Szwajcarii) nie tylko prawo do przemieszczania się i osiedlania, ale także wzajemny dostęp do rynków pracy, prawo do świadczenia usług, uznawanie kwalifikacji zawodowych oraz systemów zabezpieczenia społecznego.
Jak wynika z sondażu z 30 stycznia, połowa ankietowanych odpowiedziałby "tak" w referendum, a "nie" - 43 proc. (o 3 pkt proc. więcej niż na początku stycznia). Pozostaje jeszcze 7 proc. niezdecydowanych, którzy mogą zdecydować o wyniku referendum.
Jak skomentował Leonard Bender ze Szwajcarskiej Partii Radykalno- Demokratycznej, "pozytywny wynik referendum będzie ulgą".
Pod koniec listopada zeszłego roku unijny komisarz ds. wewnętrznych i sprawiedliwości Jacques Barrot ostrzegł Genewę, że jeśli w wyniku referendum wprowadzi ograniczenia w swobodnym przekraczaniu jej granicy przez obywateli państw UE, trzeba będzie "położyć kres obecności Szwajcarii w Schengen". Szwajcaria weszła do Schengen w grudniu ub.r. (kontrole na lotniskach zostaną zniesione w marcu, wraz z przejściem na czas letni).
Stosunki UE-Szwajcaria reguluje siedem umów, w tym dotyczące Schengen, podatków, czy właśnie swobody przepływu pracowników. Wynik niedzielnego głosowania, które ma charakter wiążący, jest ważny, bowiem w kraju tym obowiązuje tzw. zasada gilotyny, która powoduje, że jeśli upada jedno porozumienie, upadają wszystkie inne.
Unia Europejska jest pierwszym partnerem gospodarczym Szwajcarii. (PAP)
cyk/ icz/ mc/
2016