Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wrocław: "Proces lubiński" - przesłuchanie ostatnich świadków i zamknięcie przewodu

0
Podziel się:

Nie doszło w poniedziałek do wygłoszenia mów
stron w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu podczas "procesu
lubińskiego". Na ławie oskarżonych zasiada b. z-ca komendanta
miejskiego MO w Lubinie Jan M., oskarżony o kierowanie pacyfikacją
manifestacji NSZZ "Solidarność" w Lubinie 31 sierpnia 1982 r.
Podczas akcji milicji zastrzelonych zostało trzech mężczyzn.

Nie doszło w poniedziałek do wygłoszenia mów stron w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu podczas "procesu lubińskiego". Na ławie oskarżonych zasiada b. z-ca komendanta miejskiego MO w Lubinie Jan M., oskarżony o kierowanie pacyfikacją manifestacji NSZZ "Solidarność" w Lubinie 31 sierpnia 1982 r. Podczas akcji milicji zastrzelonych zostało trzech mężczyzn.

Mimo wcześniejszych zapowiedzi, że w poniedziałek dojdzie do wygłoszenia mów, sąd odroczył rozprawę do 13 lipca, bowiem na rozprawę nie stawił się oskarżony. Przewodniczący składu sędziowskiego Marcin Sosiński uznał, że oskarżony powinien wysłuchać przynajmniej mowy oskarżycielskiej.

Podczas poniedziałkowej rozprawy sąd przesłuchał jedynie ostatnich świadków, m.in. wtedy 15-letnią lubiniankę, która przez przypadek znalazła się w centrum wydarzeń. 40-letnia dziś Urszula K. opowiadała, że jeden z zabitych mężczyzn został trafiony tuż obok niej. "Byłam świadkiem morderstwa. Przy mnie został zastrzelony człowiek z broni palnej" - opowiadała Urszula K. Dodała, że wystraszona, uciekła z miejsca zdarzenia w obawie o własne życie, bowiem milicjanci dalej strzelali w kierunku tłumu.

Inny świadek Jan N., wtedy wiceprzewodniczący zarządu regionu NSZZ Solidarność w jednej z kopalń w Polkowicach opowiadał, że był współorganizatorem manifestacji, która od samego początku miała być pokojową. "Docierały do nas sygnały, że milicja zamierza użyć broni palnej, ale nie bardzo chcieliśmy w to wierzyć" - mówił N. Przyznał, że nie bardzo wierzył, że strzelają z ostrej amunicji, aż do momentu, gdy zobaczył wielką kałużę krwi i postrzelonego śmiertelnie mężczyznę.

Z relacji świadków - sędziowie wielokrotnie o to dopytywali - wynikało, że nawet przygodni przechodnie szybko się orientowali, iż ZOMO strzela z ostrej amunicji. W trakcie procesu oskarżeni wielokrotnie dowodzili, że nie mieli pojęcia o tym, iż w magazynkach znajduje się ostra amunicja. Świadek Stanisław K. mówił, że jak tylko zaczęli strzelać, od razu było wiadomo, że to ostra amunicja. "Jestem myśliwym i od razu wiedziałam, że strzelają z ostrej amunicji" - mówił K., mieszkaniec Lubina. Dodał, że inni też szybko się orientowali, bo z bloków sypał się tynk, leciały iskry po asfalcie.

Jan M. jest ostatnim z oskarżonych w "procesie lubińskim", którego proces toczy się po raz czwarty przed wrocławskim sądem. Wcześniej skazani zostali: b. z-ca komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy Bogdan G. B. oficer został skazany na rok i trzy miesiące więzienia i Tadeusz J., b. dowódca plutonu ZOMO. Sąd skazał J. na 2,5 roku więzienia.

W czasie demonstracji 31 sierpnia 1982 r. na ulicach Lubina zginęli: Mieczysław Poźniak, Andrzej Trajkowski i Michał Adamowicz.

"Proces lubiński" po raz pierwszy rozpoczął się w 1993 r. Po dwóch latach sąd uniewinnił Bogdana G. z braku wystarczających dowodów. Janowi M. zmieniono kwalifikację prawną czynu na niedopełnienie obowiązków służbowych i umorzył postępowanie. Tadeuszowi J. również zmieniono kwalifikację czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci i umorzono postępowanie z powodu przedawnienia.

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w 1996 r. uchylił jednak ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Drugi proces rozpoczął się w 1997 r., ale i tym razem oskarżeni nie zostali ukarani. Sąd uznał, że oskarżeni są, co prawda, winni śmierci manifestantów, ale kara za to podlega umorzeniu, bo sprawę obejmuje amnestia z 1984 r.

Sprawa ponownie trafiła do Sądu Apelacyjnego, który podobnie jak za pierwszym razem, uchylił wyrok ale ze względów proceduralnych. Pod uzasadnieniem wyroku podpisało się dwóch sędziów i czterech ławników, czyli o jednego za dużo.

Ostatecznie sprawę rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny. Zadecydował, że nie ma amnestii dla winnych zbrodni PRL, m.in. dlatego, że ich czyny nie były wtedy ścigane. Oznacza to, że wrocławski sąd nie mógł wobec oskarżonych ponownie zastosować amnestii z 1984 r.(PAP)

umw/ wkr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)