Niestety zrealizowały się nasze czarne scenariusze. Po opublikowaniu wyników przez Citigroup i danych makroekonomicznych w USA, główne indeksy zanurkowały w dół. Tym razem solidarnie zrobiły to niemal wszystkie wskaźniki na całym świecie. Oczywiście nasz WIG20 stał się ponownie liderem spadków w regionie. Czy grozi więc nam dłuższa korekta ciągnąca się przez kilka tygodni?
Jedna z teorii mówi, że im szybciej osiągniemy dno, tym szybciej będzie można się odbić w górę. Jest to nawet bliskie AT, pod warunkiem, że będzie to dynamiczny spadek. Prawdą jest, że indeks pchany m.in. przez uczestników TFI i kiepskie informacje z USA, spadł dzisiaj o ponad 4 proc. Ale stało się to jednak przy dużo mniejszych obrotach niż wczoraj. Na tej podstawie nie można jednak mieć nadziei na znaczną poprawę podczas kolejnej sesji.
Osiągnięcie 3 tys. pkt. przez indeks WIG20nie jest jednak zaskakującą wartością dla inwestorów. Wystarczy spojrzeć na odpowiedni wykres w dłuższym horyzoncie czasowym. Z analizy wynika więc, że indeks WIG20 może jednak jeszcze spaść przynajmniej do poziomu 2850 pkt. Czy stanie się to podczas jutrzejszej sesji?
Prognozy zapowiadające dalsze spadki na GPW zapewne zelektryzują posiadaczy jednostek funduszy. W obecnej sytuacji znacznie korzystniejsze wydaje się trzymanie środków na lokacie, lub dla bardziej wytrawnych inwestorów zakup kontraktów terminowych na indeks WIG20.Oczywiście w tym ostatnim przypadku obstawiamy jego spadek. Należy jednak zauważyć, że po tak dużym spadku kolejny dzień jest wzrostowy. Wiele będzie również zależało od tego jak zamkną się rynki w USA i jutro rano w Azji.
Spadki na giełdzie nie sprzyjają również spółkom wybierającym się na parkiet, gdyż mogą mieć one problemy z uplasowaniem swoich emisji. Pro-Bud już przełożył emisję ze względu na sytuację na rynku akcji.
Ostatecznie indeks WIG20 zakończył sesję na poziomie 3045 pkt. co oznacza spadek o 4,33 proc. MWIG40 stracił 2,33 proc. a mWIG40 ponad 2,9 proc. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 1,64 mld zł.