Po niewielkim spadku giełd zza oceanem podczas poniedziałkowych notowań oraz słabszym początku notowań na parkietach zachodnioeuropejskich nasz rynek rozpoczął wtorkową sesje na poziomie zamknięcia z dnia poprzedniego. Niepewność inwestorów co do kontynuowania silnego wzrostu zapoczątkowanego dzień wcześniej pojawiła się tylko na początku sesji. Z biegiem czasu karnety zaczęły się wypełniać, a chęć posiadania akcji bez względu na cenę zaczęła wzrastać. Przestały straszyć spadki w Europie Zachodniej i ujemne wartości kontraktów na amerykańskie indeksy.
Od godzin południowych kiedy to rynek zakończył płytką korektę obserwowaliśmy powolne wpisanie się WIG20, a inwestorzy zaczęli wyczekiwać na powtórkę z rozrywki, czyli na powtórny atak silnego popytu analogicznie jak pod koniec poniedziałkowej sesji. Liderzy wzrostów z pierwszej w tym tygodniu sesji znów skupiali na sobie największą uwagę. Szerszy rynek znacznie mniej chętnie brał udział w zwyżce. Nowy lokalny szczyt ustanowiły podczas sesji walory TPSA i KGHM. Podobna sytuacja miała miejsce z liderami sektora bankowego Pekao, BPH PBK oraz BZWBK. Obudził się również Prokom, którego wcześniej obarczano winą za techniczne kłopoty przy liczeniu głosów wyborców w miniony weekend. Silny wzrost kontynuowały akcje Netii dyskontującej ostateczne wycofanie się przeciwników postępowania układowego. Najniższy od 9 lat wskaźnik zaufania amerykańskich konsumentów w październiku podany na zakończeni naszej sesji tylko w niewielkim stopniu schłodził rozgrzane głowy inwestorów. Wszystko wskazuje na to, że następne sesje
powinny być testem siły naszego rynku i odpowiedzą na pytanie czy poniedziałkowe wybicie rynku było fałszywe czy może wiarygodnym sygnałem kupna w średnim terminie.
