Ofiarami rakietowego nalotu jest przywódca zbrojnego skrzydła Hamasu - Titi Masud oraz 5 innych Palestyńczyków. Kilkunaście osób zostało rannych.
Do zamachu w miejskim autobusie doszło w centrum żydowskiej części
Jerozolimy, w porze szczytu. Zamachowiec samobójca zdetonował potężny ładunek wybuchowy wewnątrz autobusu. Zginęło w nim 13 pasażerów, w tym zamachowiec, oraz 4 przechodniów. Kilkunastu rannych znajduje się wstanie krytycznym i ciężkim. Autobus został doszczętnie zniszczony.
Dyrektor generalny izraelskiego MSZ-tu oświadczył po zamachu w Jerozolimie, że władze izraelskie będą jak dotąd walczyć z palestyńskim terroryzmem, dopóki nie będzie tego skutecznie czynił rząd Autonomii Palestyńskiej.
Do zamachu przyznało się zbrojne skrzydło Hamasu Izel Dein al-Qassam. Komentatorzy uważają, że zamach w Jerozolimie jest zapowiadanym przez Hamas odwetem po izraelskiej próbie zabicia wczoraj jej lidera Abdela Azisa Rantisiego.
Duchowy lider Hamasu szejk Ahmed Jassin - oświadczył po zamachu w Jerozolimie, że próba zabicia Rantisiego przez izraelskie wojsko nie mogła pozostać bez odwetu. "Odpowiedzieliśmy tym samym, ponieważ w zamachu na
Rantisiego także zginęli zwykli ludzie" - powiedział Jassin. Oskarżył też izraelskiego premiera Szarona za doprowadzenie do eskalacji zbrojnych akcji.
Doradca Jasera Arafata - Jaser Abed Rabbo potępił zamach. Dodał, że próba zabicia Rantisiego nie usprawiedliwia zamachu na ludność cywilną.