Skanery - jako że nie mają funkcji nadawania - nie wymagają jakichkolwiek zezwoleń.
"Nasze rozmowy z dyspozytorem są na bieżąco transmitowane na analogowym, przestarzałym kanale radiowym i każdy może je podsłuchać" - twierdzą pracownicy pogotowia. Argumentują, że niejednokrotnie przybywali na adres podany przez dystrybutora wraz z grupą karawanów. Na głównym kanale ratunkowym stale prowadzą nasłuch osoby działające na zlecenie nie tylko firm pogrzebowych, ale i holowników pomocy drogowej - twierdzą informatorzy "Życia Warszawy''.
Załogi karawanów są na tyle ostrożne, że same nie wożą skanerów, lecz współpracują z osobami, trudniącymi się na stałe "nasłuchem miasta". Ci - z reguły bardzo młodzi mężczyźni - za odpowiednią działkę nie tylko przekazują sygnały firmom pogrzebowym, ale i... sensacyjnym gazetom i stacjom, które płacą za informacje z "gorącej linii" - pisze "Życie Warszawy" w artykule "Podsłuch karetek".
"Życie Warszawy"/Piotrowska/sawicka