Schroeder i Berlusconi stanowczo opowiedzieli się za tym, by projekt konstytucji, przygotowany przez Konwent, którym kierował były francuski prezydent Valery Giscard d'Estaing, przyjąć z możliwie najmniejszymi zmianami.
Niemiecki kanclerz i włoski premier podtrzymali także swoje stanowiska dotyczące potrzeby zmiany zapisanego w Traktacie Nicejskim sposobu podejmowania decyzji w Radzie Unii. Szef włoskiego rządu wyraził jednak nadzieję, że uda się znaleźć porozumienie.
Włochy sprawują w tym półroczu rotacyjne przewodnictwo we Wspólnocie i z tego tytułu mają nieco większe niż inne państwa możliwości zabiegania o kompromis.
Większość obecnych członków Unii Europejskiej i kandydatów do niej uznaje projekt Konwentu bądź za lepszy od zapisów ustalonych w Nicei bądź po prostu za taki, na który mogą się zgodzić. Ostatnio takie właśnie stanowisko zajęła Szwecja, która trzy lata temu w Nicei poparła uchwalony tam traktat, ale teraz uważa, że nowy projekt jest lepszy.
Niemcy, Francja i Włochy twierdzą, że dokument nicejski od początku uchodził za tymczasowy i dlatego ustalono, że będzie obowiązywał tylko do roku 2009.
W najbliższy wtorek kanclerz Schroeder spotka się w Paryżu z prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem. Niewątpliwie rozmowa obu polityków będzie dotyczyć sposobu przekonania Polski i Hiszpanii do odejścia od nicejskiego systemu liczenia głosów.