Późnym wieczorem w ogrodach Peterhofu prezydenci obejrzą specjalnie przygotowane na tę okazję przedstawienie - rewię wodną.
W rewii wodnej nie wystąpią ani aktorzy, ani tancerze. Do muzyki zatańczą fontanny, których w ogrodach Peterhofu jest kilkadziesiąt. Do tego dojdą światła i lasery. Organizatorzy zapowiadają wspaniałe widowisko.
Obchody 300-lecia trwają, a mieszkańcy Sankt Petersburga marzą, aby ta feta już się zakończyła. Nie działa lotnisko, komunikacja miejska, zamknięte są niektóre części miasta. Sankt Petersburg został podzielony na dwie części - na część, którą oficjalne delegacje widzą z okien samochodu i część, która dla ich oczu jest niedostępna. Różnica między tymi częściami jest drastyczna - różnią się elewacje budynków, trawniki, stan nawierzchni ulic. Najbardziej rzucają się w oczy kilkunastokilometrowe zielone płoty. Organizatorzy obchodów 300-lecia miasta za takim wysokim ogrodzeniem ukryli wszystkie rudery, zaśmiecone podwórka, niedokończone budowy. Nie ze wszystkim zdążono na czas. Ogrodzenie ma tylko jedną ściankę - od ulicy. Gdy spojrzy się z boku - wszystko widać. Po Sankt Petersburgu krąży żart, że jesienią miasto czeka generalny remont, bo cała prowizorka zacznie się sypać.