Większość rektorów jest przeciwna lustracji na uczelniach. Argumentują, że takie rozwiązanie to niepotrzebne wprowadzanie polityki do szkół wyższych.
Obowiązek składania oświadczeń posłowie wpisali do ustawy o szkolnictwie wyższym. Lustracji mieliby podlegać przede wszystkim rektorzy, prorektorzy i dziekani. W przyszłym tygodniu sprawą ma zająć się Senat. Dzisiaj rozmawiali o tym nowowybrani rektorzy, którzy spokali się w Warszawie.
Według rektor-elekt Uniwersytetu Warszawskiego prof. Katarzyny Chałasińskiej-Macukow, lustracja na uczelniach jest niepotrzebna. Jej zdaniem, środowisko ademickie potrafi oczyścić się samo, a wprowadzenie lustracji to rozgrywka polityczna.
Szef Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich prof. Franciszek Ziejka zapowiada, że rektorzy nie będą protestować
przeciwko lustracji. Jednak jego zdaniem, taki zapis nie powinien był znaleźć się w prawie o szkolnictwie wyższym ale w ustawie o IPN. Prof. Ziejka uważa, że w ten sposób można bowiem dojść do absurdów i uchwalić lustrację pielęgniarek, położnych czy komendantów straży pożarnej.
Rektorzy nie potrafią jednoznacznie powiedzieć, co zrobią kiedy któryś z profesorów przyzna się do współpracy z tajnymi służbami PRL. Jedni zastanawiają się nad powoływaniem na uczelniach komisji etyki, inni rozkładają ręce. Rektor-elekt Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Karol Musioł nie zamierza karać tych, którzy przyznają się do błędu. "Jeżeli jednak ktoś ukrywa niegodne postępowanie, to nie powinien być wzorem dla młodzieży" - wyjaśnia.
Za lustracją na uczelniach są posłowie prawicy, przeciwna jest lewica i ministerstwo edukacji. Senatorowie najprawdopodobniej odrzucą zapis.