I po strachu. W środę po południu niektórym dealerom puściły nerwy, pod koniec sesji przy bardzo płytkim rynku złoty stracił pół procent, cena ,,zielonego” znalazła się na poziomie 4,06 PLN, za euro płacono 4,02 PLN. W środę emocje zdecydowanie opadły, zmienność kursów była zdecydowanie niższa, na czym zyskał zresztą złoty. Kurs USDPLN krążył dzisiaj w widełkach 4,04 – 4,05, EURPLN 3,9650 – 3,9850, obroty były znacznie mniejsze niż wczoraj.
Nerwowa wypowiedź Balcerowicza podczas wczorajszej konferencji prasowej jak widać udzieliła się inwestorom, a że rynek już się zamykał mieliśmy niezłą ,,jazdę”. Jakby na drugim biegunie zachowawcza reakcja rządu ograniczająca się do lakonicznego stwierdzenia ,,obniżka mogłaby być nieco wyższa”. To chyba za sprawą ostatnich spadków kursu złotego.
Na rynku EURUSD bez zmian, czyli same zmiany, zmienność kursów przyprawia wszystkich o szybsze bicie serca. Jeszcze wczoraj wydawało się, że przekroczenie poziomu parytetu to kwestia godzin, dzisiaj zaś ten termin wydaje się dalszy. Euro spadło ponownie do poziomu 98 centów, na co wpłynęły w pierwszym rzędzie wyniki obu indeksów nowojorskiej giełdy (Nasdaq plus 0,38%, Dow Jones minus 0,07), a także realizacja zysków przez inwestorów. Na korzyść dolara przemawia ponadto ostateczna informacja o PKB Stanów Zjednoczonych za pierwszy kwartał, który wzrósł o 6,1 procent, wobec prognozowanego 5,8 proc. wzrostu. Nie zmienia to faktu, iż w ocenie większej części rynku EURUSD poziom parytetu osiągnie wcześniej czy później (chociaż raczej wcześniej).
