Uczestnicy rynków coraz mniej łaskawym okiem patrzą na walutę USA.
W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego okazało się, że plan Demokratów pomocy dla zagrożonego bankructwem amerykańskiego sektora samochodowego nie znalazł wystarczającego poparcia w izbie wyższej amerykańskiego Kongresu.
Wtorkowa sesja na globalnych rynkach akcyjnych przyniosła lekkie spadki.
Choć pierwsza część wtorkowej sesji przyniosła kolejne wzrosty cen akcji, to pokazała ona wyraźnie jednak także to, że inwestorzy do dalszych zakupów akcji podchodzą ze sporym dystansem.
Pozytywne zamknięcie handlu za oceanem oraz oczekiwanie na decyzje banków centralnych: Anglii i Eurolandu, spowodowało, że pierwsza część czwartkowego handlu na rynku akcji Starego Kontynentu upłynęła pod hasłem wzrostów.
Inwestorzy na światowych rynkach akcyjnych nadal nie mają najmniejszej koncepcji na to, co dalej robić z walorami spółek.
Złe dane makro napływające ze świata negatywnie przekładają się na siłę walut krajów wschodzących, w tym Polski.
Ostatni w tym tygodniu dzień handlu (choć oczywiście jeszcze nie zakończony) przyniósł już jednak spadki na rynku akcji.
W pierwszej części wtorkowego handlu rynki akcyjne zredukowały nieco wczorajsze wzrosty.
Pierwsza część ostatniego w tym tygodniu dnia handlu przyniosła widoczną poprawę nastrojów.
Informacje, które napłynęły dziś ze światowej gospodarki były naprawdę złe i jako kolejne potwierdziły to, że znajduje się ona na równi pochyłej.
Początek tygodnia zarówno na warszawskim parkiecie, jak i na krajowym rynku walutowym jest zupełnie nieudany.
Wydarzenia do których doszło na przestrzeni ostatnich dwóch godzin czwartkowego handlu na amerykańskich rynkach giełdowych zaskoczyły chyba nawet największych optymistów.
Pierwsza część środowej sesji na warszawskim parkiecie upłynęła pod hasłem silnych spadków.
Pierwsza cześć ostatniego w tym tygodniu dnia handlu przyniosła poprawę nastrojów. Po dwóch dniach wyprzedaży zarówno na rynku akcji, jak i towarów, niewielką przewagę zdobyły w końcu byki.
W środę nad ranem czasu polskiego stało się jasne, że nowym 44 prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Demokrata Barack Obama.
Pierwsza listopadowa sesja upłynęła pod hasłem kolejnego spadku stawek na rynku pieniężnym.
Dokładnie rok temu, bo 29 października 2007 r., wskaźnik największych i najbardziej płynnych spółek na warszawskim parkiecie ustanowił najwyższy poziom w historii docierając do 3940,53 pkt.
We wtorek na światowych rynkach finansowych inicjatywę wreszcie zdołały przejąć byki.
Czwartkowa sesja na polskim rynku przyniosła kolejną falę (i to przez duże F) wyprzedaży zarówno złotego, jak i akcji notowanych na GPW.
Czwartkowa sesja na polskim rynku przyniosła kolejną falę (i to przez duże F) wyprzedaży zarówno złotego, jak i akcji notowanych na GPW.
Dziś kurs USD/PLN wzrósł nawet do poziomu 2,9465-2,9480, a kurs EUR/PLN zwyżkował do 3,7900-3,7925.
Obawy inwestorów o globalną recesję i ponownie powracający ich brak wiary w to, że temu stanowi rzeczy mogą w większym stopniu zapobiec coraz to nowe plany ratunkowe dla sektora finansowego, powodują, że światowe rynki akcyjne i towarowe cały czas spływają krwią.
Szalone wzrosty obserwowane na początku tego tygodnia na światowych rynkach akcyjnych i towarowych, będące odpowiedzią na masowe działania rządów i banków centralnych na całym świecie mające na celu poprawę fatalnego stanu sektora finansowego, odeszły już w siną dal.
Wszystkie główne indeksy GPW rozpoczęły sesję od silnych wzrostów i można by rzec, że inwestorzy zapomnieli o kolosalnej wyprzedaży do której doszło w trakcie piątkowego handlu.
Całkowity brak wiary inwestorów w udane ratowanie sektora finansowego oraz ogromne ich obawy o i już tak fatalny stan globalnej gospodarki cały czas zbierają swoje krwawe żniwo na globalnych rynkach akcyjnych i towarowych.
W poniedziałek na globalnych rynkach finansowych doszło do prawdziwej rzezi niewiniątek.
Ostatnie kilka dni wyraźnie pokazało, że stara zasada rynkowa mówiąca o tym, że "kupuj na plotki, sprzedawaj na fakty" sprawdziła się w 100 proc.
W pierwszej części środowego handlu nastroje na rynku uległy lekkiemu ociepleniu.
Choć wczorajsza sesja na Starym Kontynencie rozpoczęła się dość dobrze, a paneuropejski indeks DJ Stoxx 600 w pewnym momencie zyskiwał na wartości nawet 1,86 proc., to bardzo szybko okazało się, że pary na wzrosty nie starczyło na długo.