Bernard+
/ 83.4.24.* / 2011-08-19 18:26
Twierdzenie, że po wejściu do strefy EURO polska gospodarka przyspieszy to jest ten trzeci rodzaj prawdy wg św. pamięci księdza Tischnera.
Jak długo nasza własna gospodarka jest tak nieefektywna jak polskie stocznie, koleje i poczta bo poziom zarządzania państwowymi molochami jest amatorski a nieuczciwość osób publicznych jest nagradzana zaś solidność w pracy prywatnej jest karana wysokimi podatkami tak długo zmiana pieniądza na inny kreowany przez inny bank niczego Polakom nie poprawi. Mamy najniższy w Europie procent obywateli pracujących w przedziale wiekowym 18-65 lat tylko 43% w Holandii jest to przykładowo 72% a poza tym więcej Polaków pracuje z sferze budżetowej utrzymywanej ze środków publicznych i w sferze usług niematerialnych niewytwarzających PKB jak np. ubezpieczenia i pośrednictwo finansowe niż w sferze przedsiębiorstw produkcji i usług wytwarzających PKB. Taka struktura ludności z tak zdemoralizowanym sektorem publicznym, jaki mamy obecnie nie jest w stanie dorównać poziomowi życia w krajach "starej" UE. Hiszpania ma tyle samo ludności, co Polska a wytwarza PKB 2,5 razy większe, mimo, że ma więcej bezrobotnych niż Polska, więc dopóty tak jest to zawsze będą mieli Hiszpanie więcej kapitałów na rozwój niż mają Polacy. Problem Hiszpanii polega dziś na tym, że za dużo przez ostatnie lata wydawali na utrzymanie swojego wysokiego przeciętnego poziomu życia a za mało inwestowali i malejące przychody budżetowe uzupełniali kredytami , pożyczkami i obligacjami. Polska tylko tym się różni od Hiszpanii, że mając o wiele niższy pułap PKB ma co prawda rosnące dochody ale o wiele szybciej niż dochody zwiększa wydatki sfery publicznej. Jeżeli wydatki publiczne w części zaowocują wzrostem PKB i wzrostem zatrudnienia to będzie to dobre wykorzystanie kredytów i pożyczek i umożliwi ich bezproblemową spłatę. Ale niestety znaczna część wydatkowanych kredytów i pożyczek jest przejadana na wydatki które nigdy nie przyczynią się do podtrzymywania wzrostu gospodarczego a tylko spowodują w następnych latach wzrost kosztów publicznej administracji i publicznych instytucji. Jeżeli proporcje będą nadal kształtować się nieprawidłowo to grozi nam znacznie poważniejszy spadek poziomu życia narodu niż w Grecji czy Hiszpanii . Pierwszy sprawdzian prawidłowości wydatkowania dotacji UE i zaciągniętych kredytów będziemy mieli po rozliczeniu kosztów i zysków z imprezy mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku. Jeżeli okaże się, że nie będzie pieniędzy na utrzymanie super stadionów i innych inwestycji, jeżeli nie wzrośnie ruch turystyczny do Polski i rozwiną się wspólne przedsięwzięcia produkcyjne handlowe i usługowe jeżeli nie wzrosną dochody z transportu samochodowego to znów będziemy po szkodzie tak samo głupi. Jeżeli co roku do 2015 roku nie uzyskamy widocznego zmniejszenia dystansu jaki w wysokości PKB na głowę mieszkańca dzieli nas od Czechów , Słowaków, Węgrów, Słoweńców i Estończyków oraz Greków Hiszpanów I Portugalczyków to oznaczać będzie że polityka gospodarcza i społeczna oraz system fiskalny w Polsce są złe i muszą być radykalnie zmienione na takie jak mają nasi zamożniejsi sąsiedzi.