Danusia79
/ 83.10.84.* / 2012-03-27 13:13
Za 4 tygodnie wychodzę za mąż. Mój narzeczony zaskoczył mnie wczoraj prośbą o podpisanie intercyzy. Mam mieszane uczucia, gdyż nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy. On zarabia kilkakrotnie więcej niż ja, jednak nasz wkład w dotychczasowe życie (jesteśmy ze sobą 7 lat) był podobny. On nigdy niczego mi nie sponsorował. Nigdy nie mieliśmy wspólnych pieniędzy. Ja wydawałam większość mojego wynagrodzenia, on odkładał pieniądze na koncie. Zawsze robiąc jakiekolwiek zakupy rządał ode mnie połowy kwoty. Ja nie jestem osobą obliczoną, więc kiedy kupowałam coś do domu, nigdy nie prosiłam,żeby się do tego dokładał. Ponadto w związku z jego działalnością zawodową musieliśmy się przeprowadzić,a ja zrezygnowałam z niezłej posady, perspektywy awansu i dużej podwyżki, gdyż uznaliśmy,że w ostatecznym rozrachunku bardziej się to nam opłaca. Mamy dziecko i szukałam takiej pracy,żeby móc mu poświęcić jak najwięcej czasu, kosztem czego ja zarabiam mniej niż bym mogła. On jest ciągle w delegacjach i nie ma czasu na domowe obowiązki. Pomijam fakt,że czasem za darmo świadczę usługi dla jego firmy,bo przecież jak mogłabym wziąć od niego pieniądze. Ponadto jeśli kupuję jakieś sprzęty biorę faktury na jego firmę,żeby mógł zaoszczędzić na podatku. W momencie, kiedy on chce podpisać intercyzę, a moje działania były ukierunkowane na to,żeby on odkładał pieniądze (chcieliśmy kupić mieszkanie), czuję się jak jeleń. On kupi mieszkanie,a w przypadku rozwodu ja zostanę z niczym i dostanę jakieś marne alimenty na dziecko,bo on ukryje swoje dochody.
on swoją decyzję motywuje faktem,że nie będzie musiał nigdy spłacać za mnie kredytów. Pomijam fakt,że jeszcze nigdy w życiu nie miałam kredytu. Raz kupiłam sobie rower na raty i zostały mi 2 ostatnie do spłacenia.
Proszę o rzetelną informację, czym skutkuje podpisanie intercyzy? Czy w przypadku rozwodu będę zabezpiecozna w jakikolwiek sposób?