beksa, oczywiście masz rację. Nie sposób stracić na wspólnym rozliczeniu, choć przy podobnych dochodach również się nie zyska. I tyle. Progi są podniosione, stawki obniżone i też nie sposób stracić (z wyjątkiem jakiejś wyjątkowo nieszczęsnej sytuacji z tym progiem ZUSu - ale każde przekroczenie granicy progu to jakiś tam mentalny problem (raczej nie finansowy, bo przecież płaci się dopiero od nadwyżki powyżej progu).
Co do polityki prorodzinnej - fakt, że nie warto się żenić. Przy dwójce dzieci najlepiej finansowo gdy każde z rodziców jest samotnym ojcem/matką jednego z nich - wtedy każde dostaje po swojej uldze i rozliczając się jako samotny rodzic płaci ZNACZĄCO niższy podatek!!! Zresztą w ogóle podatek dochodowy jest zbędny, jest tylko politycznym narzędziem i przejawem myślenia za obywateli. Oraz popłuczyną po marksizmie (podatek proporcjonalny, czyli kara za to, że się lepiej zarabia). Państwo i tak zarabia na podatkach pośrednich (VAT, akcyza) i lepiej byłoby, gdyby każdy mógł swoją kupę kasy konsumować. Akurat Państwo nie zrobi z tej kasy dobrego użytku - dla wątpiących: dlaczego prywatny biznes działa lepiej?
Nie wiem jak inni wyliczyli, że stracą na zmianie progów w 2009 r.
według obliczeń - z kalkulatorem - jak inni też podkreślę -wychodzi, że przy pensji
10.000, brutto (12m) uzyskujemy netto więcej o 5.359,11 PLN w stosunku do 2008r.!!!
Ludzie czy wy nie rozumiecie, że skala podatkowa to jest skala dochodu na nie przychodu
(po składkach ZUS i kosztach)!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A co do wspólnego rozliczania małżeństw - jeśli tylko któreś z nich zarabia od drugiego
np. 1000 czy 2000 brutto miesięcznie mniej -to jak tu mówić że to się nie opłaca........
Nie rozumiem, może mnie ktoś oświeci, jak podatek odprowadzany w wyższym progu przez
jednego a rozliczany wspólnie może być wyższy !!!!!!?????????