grau42
/ 195.150.63.* / 2010-11-20 21:54
Patrzę na całe zagadnienie z nieco innej strony.
Potencjalny kandydat ma prawo popełniać błędy, to jego prawo i jego odpowiedzialność, za którą zapłaci brakiem pracy w dłuższym okresie.
Natomiast niskie (a nawet bardzo niskie) standardy rekrutacji w Polsce zależą od ludzi, którzy je organizują i biorą za to kasę (!!!).
Po pięciu rozmowach na których byłem, powiadomienie przyszło tylko z jednej firmy. Do wszystkich innych musiałem dzwonić mimo, że byłem zapewniany, że niezależnie od wyniku dostanę informację zwrotną telefoniczną lub mailową w określonym czasie. To jest polska zmora i takiego lekceważenia doświadczacie chyba wszyscy.
Kolejna sprawa to pytanie "ile chcesz zarabiać?" Rozumiem, gdy pyta o to właściciel warsztatu zatrudniający siebie i syna. Ale gdy takie pytanie pada z usta dyrektora zakładu zatrudniającego 2500 ludzi, będącego częścią światowego koncernu - to chyba jakiś żart. Co chce osiągnąć? Chce mi urwać z pensji jeszcze 500 zł przy negocjacjach - czy to znacząco zaważy na wyniku firmy? Czy nie mają na to założonego budżetu?? Żeby było ciekawie, to inne filie tej firmy (w innych krajach oczywiście) przy ogłoszeniu piszą ile oferują za pracę - zawsze! W takim przypadku każdy kto pojawi się na rozmowie to potencjalny pracownik, który nie zostanie odrzucony z listy ubiegających się o pracę, tylko ze względu na oczekiwaną wysokość wynagrodzenia. No bez jaj - jadę dwie godziny na spotkanie (i tyleż wracam) bo ktoś szuka analityka finansowego za 2300 zł netto. I kwalifikacje jakie masz mogą być najlepsze, i doświadczenie, i cv możesz mieć najlepsze, i możesz je zrolować i wsadzić sobie w d...
Na ostatnim spotkaniu w wielkiej polskiej firmie chemicznej roziązywałem test na inteligencję (kwadraciki, kółeczka, kreseczki, transformacje ...)!! Z takimi metodami przy rekrutacji zachodnie firmy skończyły w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku!
Brak słów ...