maraki
/ 193.192.176.* / 2016-10-07 10:49
Chłopak ma ciężką postać mizoginizmu oraz szereg zaburzeń, wynikających, jak sama już wiesz, z bardzo trudnego dzieciństwa. Kochasz go, albo się litujesz nad nim, u dobrych ludzi te dwa uczucia potrafią być czasami bardzo do siebie podobne, a Ty jesteś za młoda, żeby być w stanie je rozgraniczyć (ale masz tu podpowiedź jak je rozróżnić: kocha się z to co się dostaje i za wrtości, które obiekt naszej miłości posiada - analogia; 80% pozytywy - max!!! 20% wad, a lituje sie nad kimś, kto jest tak w ogóle nie do przyjęcia, ALE miał trudne dzieciństwo, straszną pierwszą żonę/dziweczynę, nekali go koledzy w szkole, itd, więc, TAK nam go szkoda). Dodatkowo, widać, że nie masz żadnej stanowczości wobec jego braku wartościowego zachowania, a brak silnego charakteru, to właśnie doskonała pożywka dla Takich ludzi! Oczywiście, wszystko w dzisiejszych czasach jest uleczalne i możesz go nakłonić do rozpoczęcia terapii (musi się dać namówić szybko - do 5 max prób!!!, jednak wymagać to będzie od niego długich lat pracy nad sobą i ogromnego zaangażowania z Twojej strony), chłopak jest jeszcze młody, więc gdyby zaczął natychmiast, to może by coś z tego było. Ale, musisz (powinnaś dla swojego dobra i dobra przyszłegop potomstwa) być na 1000% pewna, że gra jest warta świeczki, tzn. że młody człowiek jest, poza tymi wszytkimi nabytymi zaburzeniami osobowości (a może i ducha), pełnowartościowy w sensie moralnym, etycznym i że nie ma genetycznych chorób psychicznych. Miłość można poczuć do większości mężczyzn, których poznajemy, więc nie ma co sobie tak strasznie komplikować życia dla "miłości" (w przypadku ludzi pozytywnych, miłość jest uczuciem, które mamy po prostu w sobie) i nie ma co bawić się w "uzdrowicielkę" złamanych przez trudne dzieciństwo. Ponieważ jednak mam 46 lat, to wiem, że w wieku 20 lat myśli się i czuje inaczej. Sama w Twoim wieku też miałam związek z mizoginistą (przez 10 lat!!!, ale mnie jakoś Opatrzność ustrzegła przed małżeństwem i dziećmi z nim i w końcu odeszłam). Dlatego, życzę Ci z całego serca, żebyś odeszła już teraz i nie marnowała swojej młodości na "próbach" różnego rodzaju (leczenia, ratowania, tłumaczenia, proszenia, odchodzenia, reaktywacji związku, zatrzymania realcji z rodziną i znajomymi, utrzymania swojego zdrowia psychicznego i wielu jeszcze innych), bo żyjesz dla siebie i Twój partner musi Cię uzupełniać a nie zabierać Ci siebie samą. A tak na marginesie, to poczytaj sobie trochę o tych zaburzeniach i zobacz, o czym mowa (wampiryzm emocjonalny, urojenia -cała gama z najciekawszymi, lustrzanymi i ów mizoginizm). Teraz dopiero zobaczyłam, że wpis jest z ubiegłego roku ale skoro napisałam, to wrzucę. Trzymam kciuki za Ciebie, ale wiem, że jak pójdziesz z nim na dno, to bedziesz tylko "jeszcze jedną z wielu".