Kraj, w którym mało osób pracuje przy wytwarzaniu produktu krajowego brutto a dużo jest tych, którzy pracują przy wyrywaniu dla siebie jak największej części z tych bardzo skromnych dochodowych prac zawsze będzie biedny.
Jeżeli w 38 milionowym Narodzie Polskim tylko 5,5 miliona osób pracuje w przedsiębiorstwach produkujących i świadczących usługi zwiększające PKB, ale jeszcze około 1 milion z tych pracowników pobiera nienależnie wysokie pensje w państwowych a deficytowych zakładach takich jak Kopalnie Stocznie, PKP, itp., do których od 20 lat wszystkie kolejne Rządy dopłacają pokrywając ich nieefektywność gospodarczą pieniędzmi pozostałych 4,5 miliona podatników utrzymujących cały Polski naród to nic dziwnego, że jesteśmy najbiedniejszym narodem w UE na 4 tym miejscu od końca stawki.
Ponieważ reszta pracujących polaków zatrudniona jest w sferze budżetowej ( administracja rządowa i samorządowa, policja, wojsko sądownictwo, oświata, służba zdrowia, wszelkie agencje) oraz w sferze finansów i ubezpieczeń, które to sfery same z siebie niczego nie wytwarzają do podziału a tylko konsumują większą część pieniędzy wytworzonych przez te 4,5 miliona Polaków. Tylko te 4,5 miliona Polaków tak naprawdę ma dodatkowo jeszcze na utrzymaniu 7 milionów emerytów i rencistów w tym emerytów i rencistów z KRUS. To te 4,5 miliona Polaków musi na różne sposoby dotować 2,5 miliona rodzin posiadających ziemię w wymiarze powyżej 0,5 ha i udających rolników. Jak więc taki naród, w którym na każde 38 osób tylko 4,5 zarabia( wytwarza PKB), ale przez prawo jest zmuszona do utrzymywania reszty, czyli 33,5 osoby może być tak bogaty jak inne narody np. takie jak Szwecja, która mając zaledwie 9 milionów mieszkańców wytwarza roczne PKB takie samo jak 38 milionowa Polska. Bo w Szwecji 2 miliony Szwedów wytwarza PKB utrzymując pozostałe 7 milionów. Porównajcie, więc sobie ile osób utrzymuje jeden wytwarzający PKB Polak a ile jeden Szwed.
Więc cała organizacja OFE w Polsce i akwizytorzy i zarządzający nie wytwarzają ani 1 złotówki nowych wartości PKB a tylko obracając pieniędzmi ubezpieczonych konsumują ich znaczną część. Ktoś powie, ale lokując te pieniądze w
akcje wypracowują dochód. Nieprawda to nie Ci lokujący nie Ci kupujący
akcje wypracowują dochód, ale wypracowują go Ci pracujący w Przedsiębiorstwach Spółkach Akcyjnych ludzie swoją praca wytwarzają dochód, z którym musza dzielić się z właścicielami akcji, gdy będzie dużo nic nierobiących innego tylko kupujących i sprzedających
akcje a mało tych, którzy za te pieniądze kupią maszyny i urządzenia materiały i wkładając własną prace wytworzą nowa wartość to i
akcje nic nie zyskają na wartości, bo nowe wartości powstają tylko w drodze pracy a nie w drodze spekulacji giełdowych i ponieważ na świecie namnożyło się giełdowych i bankowych oraz ubezpieczeniowych spekulantów a zmalała liczba Wytwórców dóbr materialnych i intelektualnych, które za pieniądze można sprzedać nastąpił kryzys, bo np. mieszkanie wybudowane w roku 2005 kosztem np. 200tys. i sprzedane z zyskiem, za 250 tys. po 3 latach wyceniane jest na 300 tys. i pod tą wycenę udzielany jest kredyt. Ale to tylko wycena spekulacyjna realna wartość tego mieszkania nadal wynosi 200 tyś - zużycie + remonty i modernizacje. A wiec to nieproporcjonalny rozwój gospodarek prowadzi do kryzysu i do napięć społecznych. 20 lat temu w 50 tys. miasteczku 20 tys. pracujących w przemyśle handlu i usługach utrzymywało 100 urzędników miejskich oraz 2000 pracowników sfery budżetowej i 2 banki oraz jedna firma ubezpieczeniowa w sumie 40 pracowników. Dziś liczba mieszkańców miasteczka spadła do 40 tys. w tym pracujących w przemyśle handlu i usługach jest już tylko 12 tys., ale urzędników miejskich jest 240 a pozostałych pracowników sfery budżetowej 3000 oraz 16 oddziałów banków i kas spółdzielczych i 8 firm ubezpieczeniowych zatrudnia w sumie ponad 300 osób. Wydajność zaś przemysłu i usług nie wzrosła więcej niż o 20% a płace tej sfery są w stosunku do płac budżetówki i sfery finansów dużo niższe niż były 20 lat temu. Koszty utrzymania 55 metrowego mieszkania 20 lat temu stanowiły 10% przeciętnej płacy krajowej dziś stanowią 23% przeciętnej płacy krajowej. Jeżeli dalej będziemy brnąć w taki nieproporcjonalny rozwój to ulegniemy, jako państwo samozniszczeniu i staniemy się pariasami Europy.