Prywatna służba zdrowia: Czy politycy słusznie nią straszą?

Prywatna służba zdrowia: Czy politycy słusznie nią straszą?

Fot. Elfstrom/iStockphoto
Wydatki na leczenie Polaków mogą przekroczyć w tym roku 80 miliardów złotych. Publiczna służba zdrowia będzie kosztować - zgodnie z planowanym budżetem NFZ - przeszło 53 miliardy. Kolejne 30 miliardów wydamy już z własnych kieszeni.

Wybory prezydenckie w Polsce nabierają rumieńcowi. Wczoraj sąd działający w trybie wyborczym nakazał Jarosławowi Kaczyńskiemu sprostować słowa w sprawie rzekomego poparcia prywatyzacji szpitali przez Bronisława Komorowskiego na antenie TVP, TVN oraz Polskiej Agencji Prasowej.

Sąd nie rozstrzygał, czy sama prywatyzacja jest złym pomysłem czy dobrym dla szpitali. Problem ten pozostaje nadal aktualny, a żadna z dotychczas rządzących partii nie potrafiła się z nim skutecznie uporać. Money.pl postanowił więc sprawdzić, w jakiej kondycji jest publiczna i prywatna służba zdrowia i czy szpital mający właściciela innego niż państwo może być dobrym interesem.

Przychody NFZ z tytułu składek z ZUS i KRUS przekroczyły 50 mld zł po raz pierwszy w 2008 roku. W ubiegłym roku budżet ten zwiększył się jeszcze o ponad 4 mld zł. Z kolei wartość rynku prywatnej opieki medycznej według firmy badawczej PMR w 2009 roku wyniosła blisko 28 mld zł. W tym roku ma ona wzrosnąć o kolejne 2 mld zł. Kwoty robią wrażenie, ale tylko w tym drugim przypadku wydaje się, że są one efektywnie wykorzystywane.

Według ostatnich wyników Euro-Canada Health Consumer Index, na 34 badane kraje, Polska służba zdrowia uplasowała się na 30. pozycji. Nasze największe problemy to utrudniony dostęp do specjalistów, zbyt długie oczekiwanie na operacje i leczenie onkologiczne. To przede wszystkim efekt pogarszającego się stanu finansów służby zdrowia.

źródło: NFZ

Na kłopotach publicznej służby zdrowia korzystają jednak coraz bardziej prywatne firmy. W efekcie część Polaków płaci za leczenie podwójnie: ze składek ZUS lub KRUS i dodatkowo z własnej kieszeni jeżeli zależy mu na czasie i jakości usługi.

Prywatyzacja i długi

Możliwość przekształcenia państwowego szpitala w spółkę prawa handlowego istnieje w naszym kraju od lat. Z tej furtki skorzystało 71 placówek. Większość z nich radzi sobie dobrze nie popadając w długi. To jednak wciąż niewiele biorąc pod uwagę, że w Polsce działa 699 szpitali publicznych i około 170 niepublicznych, w których właścicielami na ogół jest miasto lub powiat.



Największą bolączką polskiej publicznej służby zdrowia jest jej zadłużenie, które kolejny raz przekroczyło kwotę 10 mld zł. W ostatnich latach na kolejne oddłużenia szpitali przekazano ponad 20 mld zł. Wzrostu zadłużenia nie wyhamował stały wzrost składek na służbę zdrowia. Wpływy ze składki zwiększyły się o ponad 18 mld w ciągu zaledwie 5 lat.

W ramach planu B pomoc otrzymają samorządy, które przygotują i przyjmą plan restrukturyzacji, powołają spółkę kapitałową, przedstawią biznesplan oraz propozycję spłaty zobowiązań.

Plan B został ogłoszony w lutym 2009 roku. Ale jeden ze sztandarowych projektów minister Ewy Kopacz do dziś funkcjonuje praktycznie tylko na papierze. W tej chwili Ministerstwo Zdrowia opracowuje kolejną wersję tego programu, który ma przyspieszyć cały proces.



Po zawetowaniu przez prezydenta pakietu ustaw zdrowotnych, które miały m.in. umożliwić przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego - miał zachęcić samorządy do restrukturyzacji szpitali. Premią miało być częściowe oddłużenia placówek.

Przez ostatnie 10 lat za sprawą uchwał podejmowanych przez samorządy - poprzez likwidację publicznych ZOZ - przekształcono 326 placówek służby zdrowia.

  • 77 szpitali
  • 196 jednostek lecznictwa ambulatoryjnego
  • 53 oddziały szpitalne

Oprócz przekształcania - polegającego na zmianie formy organizacyjno-prawnej - ZOZ-y też łączono. Od 2008 roku połączyło się 40 placówek, z których powstało 20 nowych podmiotów.

W sumie przekształcone zostało ponad 13 proc. wszystkich publicznych placówek. Wszystkie przed wdrożeniem planu B. Dlaczego rządowy program nie działa? Dopiero od niedawna samorządy mogą składać wnioski o przyznanie środków na oddłużenie podległych placówek i objęcie ich planem B.

Jednak fiasko programu nie jest przesądzone. Są tacy, którzy nie wykluczają skorzystania z planu B. - Planowaliśmy przekształcenie podległego nam szpitala specjalistycznego, ale na razie się zastanawiamy - mówi Money.pl Kazimierz Chyła wicestarosta w Starogardzie Gdańskim.

- Tak naprawdę decydując się na skorzystanie z planu B możemy liczyć na pomoc w spłacie zaledwie 30 procent całego długu szpitala, a ten urósł już do 63 mln złotych - mówi wicestarosta. Całoroczny budżet starostwa to 96 mln. Samorządu nie stać więc na spłatę pozostałych długów i skomercjalizowanie placówki. - Z drugiej strony olbrzymim obciążeniem dla samorządu jest obsługa długu. To 4,7 mln zł miesięcznie.

Najbardziej zadłużone szpitale kliniczne pozostały jednak poza planem B. W Polsce funkcjonują 44 takie placówki, ale tylko 11 z nich nie jest zadłużonych. Ich organem założycielskim są akademie medyczne. Na początku tego roku ich zadłużenie przekroczyło 1,5 mld zł. Zobowiązania wymagalne - czyli, te które już powinny zostać spłacone - tylko sześciu najbardziej zadłużonych wynoszą ponad 0,5 mld zł.

Prywatny ma się coraz lepiej

Publiczna służba zdrowia złapała zadyszkę, z której coraz śmielej korzysta prywatny rynek. Od 2006 roku jego wartość wzrosła o 50 procent. Według firmy badawczej PMR w tym roku wyniesie ona 30 mld zł, a w kolejnym 33 mld zł.

Według szacunków PMR z kwoty prawie 28 mld zł wydanych w 2009 roku przez Polaków z własnej kieszeni na opiekę zdrowotną około 60 procent przeznaczonych zostało na leki i sprzęt medyczny. Kolejna pozycja (około 20 proc.), to wydatki związane z usługami rehabilitacyjnymi oraz prywatnymi wizytami lekarskimi. Pozostałą część przeznaczyli m.in. na abonamenty medyczne czy ubezpieczenia zdrowotne.

Choć dynamika wzrostu prywatnego rynku zdrowia nieco zmalała w ostatnim roku ze względu na sytuację gospodarczą, to jednak aktywność firm znacznie wzrosła. Według Agnieszki Stawarskiej, eksperta rynku medycznego firmy PMR, poszerzeniu ulega rynek usług i otwieranie nowych, w pełni prywatnych szpitali w celu pozyskania nowych klientów.

źródło: PMR
* prognoza

Do tej pory prywatne firmy medyczne konkurowały z publicznymi placówkami przede wszystkim w zakresie usług z zakresu świadczeń ambulatoryjnych. Jednak wraz z rosnącym zainteresowaniem powstały nie tylko nowe przychodnie, ale również szpitale.

Wśród prywatnych firm medycznych działających w Polsce najwięcej szpitali mają: Grupa Nowy Szpital i EMC Instytut Medyczny. Ten pierwszy prowadzi już 11 placówek, a EMC - 8. Najczęściej powstały one z przekształceń SP ZOZ mające świadczenia przede wszystkim kontraktowane w NFZ.

Powstają już jednak niepubliczne szpitale nastawione w większości na realizowanie świadczeń płatnych bezpośrednio przez pacjenta, lub objętych abonamentami medycznymi czy dodatkowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi. Wśród nich są małe placówki tzw. chirurgi jednego dnia, ale trafiają się już większe wieloprofilowe szpitale.

Prywatny zarabia i buduje

Według szacunków PricewaterhouseCoopers sześć głównych spółek działających na rynku prywatnej opieki medycznej w Polsce zwiększyło w 2009 roku swoje przychody o 16,6 proc. w porównaniu z 2008 roku. Ich sprzedaż wyniosła niemal 1,34 mld zł.

Skonsolidowane przychody Lux Medu w ubiegłym roku wyniosły 570 mln zł i były wyższe od tych z 2008 r. o ponad 23 proc. Z kolei Medicover zwiększył obroty o 6,3 proc., do 435 mln zł, a Enel-Med o 7,7 proc., do niemal 121 mln zł. Warto jednocześnie zauważyć, że bardzo wysoką dynamikę zanotowały dwie spółki specjalizujące się w lecznictwie szpitalnym. Przychody zarówno EMC Instytutu Medycznego, jak i Swissmedu zwiększyły się o ponad 40 proc.

W tym roku rynek oczekuje, że NFZ wyda mniej na leczenie niż w ubiegłym roku. To spowoduje, że wzrosną kolejki do specjalistów. Prywatne firmy z wyprzedzeniem reagowały na pogarszającą się sytuację w publicznej służbie zdrowia otwierając jednoprofilowe placówki: ginekologia, chirurgia, ortopedia czy okulistyka. Kolejny krok to szpitale pełnoprofilowe.

Pod koniec ubiegłego roku jako pierwszy uruchomił taką placówkę w Warszawie kosztem 40 mln euro Medicover. Firma ma w planach już kolejne 5-6 placówek w największych miastach Polski. W tym roku w Warszawie ma ruszyć także szpital spółki Platinum Hospitals, a w kolejnym spółki Swissmed.

Komentarz Money.pl
Marek Knitter
Money.pl

Każdy pomysł, który może postawić na nogi publiczną służbę zdrowia jest na wagę złota. Sęk w tym, że wszyscy wiedzą jak jest źle, ale każda grupa polityczna czy lobbingowa widzi w tym inny interes do zrealizowania dla siebie. Rozbieżności są na tyle duże, że przeszkadzają w rzeczowej ocenie obecnej sytuacji jak i wpływów podejmowanych niektórych działań. Na tym tle prywatna służba zdrowia wypada coraz lepiej, bo przecież ktoś musi leczyć obywateli, którzy płacąc co miesiąc składkę zdrowotną nie mogąc - choć raz na pół roku - dostać się do państwowego specjalisty jak coś ich boli. Jak pokazuje prywatna inicjatywa czasami lepiej coś zbudować od nowa jeżeli ma to dobrze funkcjonować. Nie sądzę jednak, aby publiczna służba zdrowia doprowadzona do upadku mogła się podnieść niczym Feniks z popiołów. Niestety wątpię również w to, aby politycy kiedykolwiek uważnie słuchali głosów swoich obywateli w tej kwestii.


Money.pl
Czytaj także
Polecane galerie
Budyń
109.243.136.* 2010-09-27 08:11
Żaden - prywatny czy państwowy - szpital NIE BĘDZIE działał, jeżeli będzie miał tylko JEDNEGO płatnika, który, krótko mówiąc płaci TYLKO wtedy, za co i ile uzna łaskawie za stosowane.
Sprywatyzować - do szczętu - należy UBEZPIECZYCIELA. Zostawić minimalną składkę państwową na ratownictwo, i DOPUŚCIĆ ubezieczycieli prywatnych, społecznych, branżowych...
le.med.
153.19.191.* 2010-06-24 14:13
.... ani tym bardziej nie chodzi mi o ukrytą chęć namawiania do korzystania z prywatnego sektora medycznego, jeszcze raz pozdro
lek.med.
153.19.191.* 2010-06-24 14:10
Jestem lekarzem z tzw. szpitala publicznego, wiec codziennie obserwuje otaczajaca rzeczywistosc. Dodatkowo sprawami biznesowo-prawno-finansowymi polskiego rynku medycznego interesuje sie juz od dawna. I powiem jedno, nie chce byc przyszlym emerytem w tym kraju, ani nie chce tez by mnie leczono w tym kraju. Zaznaczam, że tu nie chodzi o brak kompetencji czy umiejetnosci. Każdemu pozostawiam mój wywód do własnego przemyślenia, pozdro
Zobacz więcej komentarzy (250)