Stan wyjątkowy, przedłużany z uwagi na działalność zbrojnych ugrupowań, obowiązuje w Tunezji od rewolucji ze stycznia 2011 roku.
W obradach wzięli udział także: patriarcha melchicki Grzegorz III Laham, patriarcha chaldejski Louis Raphael I Sako, patriarcha syryjsko-katolicki Ignacy Józef III Junan, patriarcha ormiańsko-katolicki Nerses Bedros XIX oraz wielu biskupów.
Antyrządowe demonstracje miały miejsce w mieście Sidi Buzid, kolebce arabskiej wiosny sprzed dwóch lat.
Zwrócona Tunezji kwota pochodzi z libańskiego konta bankowego, którego właścicielką jest żona byłego prezydenta.
Ulice egipskiej stolicy są w ostatnich dniach widownią gwałtownych starć demonstrantów z policją.
Tunezja potrzebuje pięciu lat, aby odzyskać równowagę sprzed 2011 roku.
Zaczęło się od Tunezji. Powstanie, które nazwano arabską wiosną, w późniejszych tygodniach wybuchło także w Egipcie, Libii oraz Jemenie.
Tysiące osób skandowało: Lud żąda obalenia systemu - hasło znane z innych rewolucji arabskiej wiosny. Protesty wznieciła wprowadzona dziś przez rząd podwyżka cen paliw.
- Nasi ludzie nie mogą żyć w bunkrach i pracować - podkreśliła Clinton.
- Niektórzy porównują arabską wiosnę z przemianami w Europie Wschodniej w 1989 r., z ruchem Solidarności. Tak nie jest na Bliskim Wschodzie - uważa były doradca prezydenta Cartera.