"Lewe", faktury, niewystawianie paragonów, zaniżanie cen - to kilka z praktyk, jakie ujawnił bloger w kontrowersyjnym wpisie, który rozszedł się po sieci. Redakcja money.pl otrzymała wiadomość od autora wpisu, w którym deklaruje: - Dostaję tylko wyzwiska i pogróżki. Kilka osób obiecało, że zrzuci się na tzw. nagrodę i napisze do administratorów serwera, aby udostępnił moje dane osobowe. Jak skończyła się ta sprawa? Bloger wyjechał z kraju i boi się wracać.
Sprzedawcy oszukują na podatkach, wystawiają "lewe" faktury, podrabiają paragony - tak twierdzi anonimowy bloger. Centrum odpiera jednak zarzuty: „Jeśli to jakiś sfrustrowany pracownik, nie można brać takich słów na poważnie”. Krajowa Administracja Skarbowa informuje nas, że kontrole, o których pisze bloger, faktycznie miały miejsce. Kto ma w tym sporze rację?