Izrael przeprowadził w nocy ataki na kilka syryjskich obiektów militarnych po zamachu bombowym, w którym wczoraj w rejonie Wzgórz Golan rannych zostało czterech izraelskich żołnierzy.
Broniąca praw człowieka organizacja podaje, że swój najnowszy, liczący 150 stron raport sporządziła w oparciu o przeprowadzone na miejscu dochodzenie.
Atak z 5 lipca wyszedł na jaw dopiero, gdy syryjscy rebelianci oficjalnie oświadczyli, że nie oni odpowiadają ze serię eksplozji w tamtejszych składach broni.
Odbiorcą saudyjskiej pomocy jest generał Salim Idriss, szef Najwyższej Rady Wojskowej.
Zdaniem rosyjskiego MSZ utrzymanie pokoju i stabilności w strefie rozdzielającej Syrię i Izrael wymaga innego politycznego myślenia i nie powinno być ograniczane dokumentami sprzed 40 lat, na które powołuje się ONZ.
W wywiadzie dla telewizji libańskiej syryjski przywódca skomentował oświadczenie Izraela, że traktuje rosyjskie rakiety na terenie Syrii jako poważne zagrożenie.
Izrael sprawdza doniesienia o dostawie rosyjskich rakiet do walki z rebelią - pisze agencja Reutera.
Izrael śledzi uważnie rozwój wydarzeń w toku wojny domowej w Syrii w obawie, że trwający od przeszło dwóch lat konflikt może rozszerzyć się poza granice Syrii.