Cmentarze pozostaną zamknięte w dniach od 31 października do 2 listopada - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki na piątkowej konferencji prasowej.
To zaskoczyło kwiaciarzy handlujących przy cmentarzach. Dwie z nich w rozmowie z money.pl nie ukrywają rozgoryczenia.
- Decyzja rządu to uderzenie poniżej pasa. Nasi klienci już jakiś czas temu zamówili wiązanki i na 1 listopada, i na sobotę. Nie wiemy, co mamy robić. Telefony nam się urywają, klienci dzwonią zdezorientowani. Mamy bardzo dużo towaru i z tym towarem zostaniemy - mówi Maria Hermanowicz, właścicielka Florystyki Pogrzebowej, kwiaciarni zlokalizowanej przy cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
- Łatwo się domyślić, co ta decyzja oznacza dla mojej firmy. To strata finansowa idąca w dziesiątki tysięcy złotych. W tej chwili jestem przerażona - wylicza właścicielka innej kwiaciarni, która poprosiła o anonimowość.
Hermanowicz również zainwestowała tysiące złotych w wiązanki. Liczyła, że w najbliższy weekend odrobi straty, które notowała dotychczas w 2020 roku, choćby podczas świąt Wielkanocnych, kiedy cmentarze również były zamknięte. Utarg uzyskany podczas święta Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego jest największy w całym roku. Dlatego też wprost mówi, że rząd "bardzo skrzywdził przedsiębiorców".
- To są dni, kiedy kwiaciarnia zarabia pieniądze na gorsze chwile. Koszty utrzymania takiej działalności i zespołu ludzi są naprawdę bardzo wysokie. Dlatego wtedy przydają się pieniądze, które posiadamy w zapasie - wtóruje jej nasza druga rozmówczyni. Zapytana, czy przetrwa, zawiesiła na chwilę głos.
- Część asortymentu jest wzięta na kredyt, więc w tej chwili trudno jest mi to ocenić. Muszę to wszystko policzyć. Ale na pewno będzie mi się ciężko podnieść - odpowiada.
Obie panie mówią wprost: można było tę decyzję podjąć dwa tygodnie temu. Już wtedy można było zaobserwować wzrost zakażeń. Gdyby rząd ogłosił tę decyzję wcześniej, to kwiaciarki uniknęłyby kosztów związanych zamówieniem asortymentu, którego teraz nie sprzedadzą.
Zapytaliśmy też, jakiej pomocy oczekują i czy satysfakcjonujące byłyby rządowe rekompensaty. Maria Hermanowicz nie ma wątpliwości, że pieniądze od państwa złagodziłyby skutki piątkowej decyzji rządu.
- Klienci są bardzo zaskoczeni, ale na razie nie proszą nas jeszcze o zwrot pieniędzy. Staramy się już dziś wykonać zamówienia na jutro, bo klienci chcą je dziś odebrać i odwiedzić cmentarz. Zapowiada się, że będzie chaos do północy - ocenia Hermanowicz.
W trakcie rozmowy nie wiedzieliśmy jeszcze, czy rzeczywiście planowane są ewentualne rekompensaty dla sprzedawców zniczy i kwiatów. Premier ogłosił taki pomysł za pośrednictwem Twittera.
- W związku z decyzją dot. zamknięcia cmentarzy na najbliższe 3 dni zostanie przygotowane wsparcie dla handlowców, którzy wykażą straty z tego powodu. Szczegóły będą zaprezentowane w przyszłym tygodniu - napisał Mateusz Morawiecki.