ad1970
/ 87.205.184.* / 2014-03-10 09:45
"W projekcie można przeczytać, że obok inwestycji w systemy obrony przeciwrakietowej, zakupów nowych samolotów, śmigłowców i okrętów, polska armia doczeka się też indywidualnego wyposażenia wojskowych, górnolotnie nazwanego w programie żołnierzem przyszłości"
W moim odczuciu biorąc pod uwagę liczebność i potencjał Polski w stosunku do ewentualnych agresorów i tak nie mamy szans, a historia pokazuje, że ostatecznie wygrywamy lub przynajmniej trwamy w wojnie partyzanckiej, dlatego ja raczej byłbym skłonny do wizji (jeżeli chodzi tylko o własne zaplecze, a nie np. NATO-wskie systemy obrony rakietowej na naszym terytorium) polegającej prawie całkowicie na armii sił specjalnych i komandosów, przeszkolonych w dywersji, sabotażu i organizacji podziemia zbrojnego, partyzantki i grup terrorystycznych. W razie wojny i tak nie zatrzymamy masy wroga, a po co to terytorium ma być polem walki rakietowej ze stratą dla ludności, lepiej wroga puścić szybko dalej, niech sobie przejedzie, a potem nękać go. Ulegnie on w ten sposób też rozproszeniu. Przeszkoleni wojskowi mogliby mieć sieć tajnych i rozproszonych składów broni oraz materiały edukacyjne dla ludności, która zechce wejść w armię podziemną. Na wypadek konfliktu mogłaby powstać masa tajnych grup szybko szkolonych i zaopatrywanych w podstawowy sprzęt, materiały i wiedzę. Wojna partyzancka i terrorystyczna chyba jest najbardziej skuteczna dla mniejszych nacji, jak np. w Afganistanie, stojących wobec przeciwnika o znacznie przeważającej sile liczebnej i technicznej.