Zeus52
/ 2012-01-16 22:05
/
10-sięciotysiącznik na forum
Tyle,że to na teraz mówi,że gdzieś tu,na tych poziomach jest pułap do zakupów. Takie rozumowanie nie określa,czy już idziemy w górę,czy też jeszcze nas postraszą...tylko tyle,że jak na obecną sytuację jesteśmy gdzieś w przybliżeniu przy dnie. Na dodatek za nisko i nawet gdyby nic nie zmieniło się na plus,to powinniśmy rosnąć,skorygować te niedowartościowanie. Wystarczyłby do tego tylko spokój. Tu nic nie mają do rzeczy takie sformułowania analityków,jak"ten wzrost nie miał żadnych podstaw","zwariowali,czy co...rosną pod nieistotnym pretekstem"...powiem więcej,takie zdania są właśnie niedorzeczne. Czasami wielu analityków zapomina o tym,że rynek żadko kiedy jest na"właściwym"dla danej chwili(dane,ogólna sytuacja) poziomie. A właściwie praktycznie nigdy. Zawsze jest albo przewartościowany,albo niedowartościowany. Na ten przykład dzień dzisiejszy. Francja(po piątkowej obniżce ratingu!)miała aukcję bonów skarbowych...może ktoś sądzi,że ich rentowność drastycznie wzrosła? Już odpowiadam....nic z tego. Nie tylko nie wzrosła DRASTYCZNIE,ale w ogóle nie wzrosła...spadła! Tak,jak w przypadku Stanów po akcji S&P. I teraz coś przypomnę: w grudniu,od tamtego czasu rynek był pewien,że Francja straci AAA. Mało tego,sądzono że rating Francji poleci w dół od razu o dwa stopnie...także w gorszym świetle widziano resztę państw strefy euro. Także spekulowano,że poleci rating EFSF....A więc w cenach jest już nawet rating niższy. I w tym jest odpowiedź. Teraz typowy ekonomista(przytaczam jako przykładowe myślenie),nie baczący na to,co było wcześniej,ale biorący pod uwagę obecną zmiane,powie:Jak to? Sytuacja przecież zmieniła się na gorsze. Powinny być spadki...to nielogiczne zachowanie,gdyby rosło,gdyby wartość bonów miała rosnąć(spadek rentowności)to było by to sprzecznę z logiką. To musi być jakaś pułapka,jak to przemyślą,to spadną. Tymczasem gracz giełdowy powie: Musi teraz rosnąć. Wszak sytuacja się POPRAWIŁA. W cenach był rating o 2 stopnie w dół...trzeba szybko skorygować ten błąd...cena jest stanowczo za niska,jak na AA. To taki przykład,proszę więc nie czepiać się słów...chodziło mi o takie obrazowe porównanie sposobów myślenia kogoś,kto czeka na pozytywne informacje...ja tylko tak nazwałem go"ekonomistą", nazwałem tak sposób myślenia,nie chodzi o prawdziwego ekonomistę. No i ten tak czeka,czeka,czeka i narzeka,narzeka,narzeka...nawet,gdy wszystko wkoło już rośnie,to on stale narzeka,że to nie ma sensu,wyszukuje dziury w całym...stęka,kwęka...aż w końcu pojawiają się dane,po których decyduje się zrobić zakupy na giełdzie...bo już sytuacja polityczna,także długu się unormowała,dane makro wskazują na rozwój...wygląda to dobrze...daje się wreszcie ponieść ogólnie panującej euforii zakupów. I nawet nie zauważa,że ktoś....opchnął mu przewartościowane już ponad miarę walory. Opchnął mu...tuż przed katastrofą,końcem hossy.