Zeus52
/ 2010-01-23 03:07
/
10-sięciotysiącznik na forum
Max,tak przeglądałem zapiski z mojego kajetu...daty,wyceny,ceny walut. Okazuje się,że jednak nie było poślizgu,jeśli chodzi o termin początku korekty. Dałem zlecenie(to pierwsze,pół na pół z dolcem)w końcu tygodnia,7 stycznia. Realizacja w poniedziałek 11 stycznia. Od wtorku zaczęła się rzeźnia...Drugi tydzień! Później były próby odbić,wzloty,upadki. Ale,jak sprawdziłem,to wyjście w każdym późniejszym momencie było mniej,lub więcej,ale zawsze gorsze niż 11 stycznia. To oznacza absolutną górkę. A więc można przyjąć,że korekta zaczęła się już wtedy,w zadanym terminie. Choć nie była zbyt transparentna...ale jednak wtedy śnieżna kula zaczęła się toczyć i stopniowo nabierać rozpędu. Wiem,to inaczej wygląda na ogólnych indeksach. Na nich jest poślizg tygodnia,ale przecież nasza uwaga była skupiona głównie na branży surowcowej. Reszta indeksów to była tylko sprawa uboczna. Może dlatego analitycy,którzy skupiali się na głównych indeksach często pisali ostatnio,że nie widzą żadnych sygnałów korekty,a nawet możliwości takowych powstania....choć było to widać na surowcach i ich spółkach? Choć z drugiej strony cały ten ruch na głównych indeksach był tak wymuszony...głównie serią pretekstów makro,a także potrzebą wciągnięcia pesymistów stojących z boku;co się z resztą wyśmienicie udało. Same szpulki,nie tylko na GPW,u Janków identycznie. To pełzanie-bo inaczej nie da się tego opisać-po linii trendu. Budowa zwyżkującego klina na S&P500,NASDAQ...,wolumen malejący schodkowo przy wzrostach,a wyraźnie rosnący przy spadkach. No i właśnie to pełzanie...pisałem już kiedyś,że to wyraźna oznaka słabości rynku,a nie siły i że to źle się skończy,bo jak przebije linię trendu,to co z tego,że będziemy mieli szybki sygnał sprzedaży,jeśli zwała wtedy będzie tak spektakularna,że nie będzie czasu na ucieczkę bez dużych strat. Poza tym A.T. twierdzi,że takie grupowanie się przy linii trendu oznacza właśnie chęć jej przebicia i tylko kwestią czasu jest,kiedy to nastąpi...lepiej jest,gdy wykres chodzi od deski do deski.Tymczasem,czy to T.V.,czy strony internetowe...anale,jakby się zmówili:"...rynek jest silny,nie widać żadnych oznak,aby to mogło się w najbliższym czasie zmienić"...jeśli takie teksty słyszało się i czytało codziennie...to nic dziwnego. O surowcach też."Miedź zdrożeje w tym roku o 35-40%!". Sorki,w złoto prędzej mogę uwierzyć,bo to i surowiec i waluta. To odrębny całkiem walor. Ale miedź? Jeśli przebiła właśnie 76,4%fibo. A oni nie pisali o fibo,ale bezwzględnym wzroście. Rekordy wszechczasów na miedzi....surowcu technicznym,gdy gospodarka odbija się właśnie od dna...i nie ma pewności,jak to odbicie będzie nadal postępowało? Jakieś kuriozum analityczne!? To tak bardzo przypomina czas,gdy ropa miała kosztować ponad 200$,a były prognozy,że i nawet 400,lub więcej...i wszystko uzasadnione podobno fundamentalnie! Ostatnio jakoś tak przypomina to tamtą nagonkę.Taka presja musi w jakiś sposób odcisnąć swoje piętno. No cóż,to tak do pomyślenia. Pzdr.