z2s1
/ 83.26.100.* / 2005-12-27 10:20
Pracowałem w tej instytucji i mnie zreorganizowali jak wielu innych. Zwolnienia występują właściwie tylko na stanowiskach wykonawczych, pracowników kontaktujących się z klientem, pracowników oddziałów. Zaś centrala rozrasta się dość szybko. I podczas, gdy przykładowa kasjerka ma niezawysoką pensję a wykonuje to, co wykonuje, ponosi odpowiedzialność za swe ew. błędy to w warszawce pensje są już wyższe a departamenty coraz liczniejsze. Już wkrótce nastąpi samonapędzenie instytucji centralnej i teren nie będzie im potrzebny, by mieć zajęcie. Problem zmiany mentalności dotyczy pracowników wykonawczych a nade wszystko kierownictwa! Klientów też nie oceniam za wysoko: koniecznie muszą (bo chcą) odstać swoje w kolejkach i narzekać - nie docierają do ich głów żadne nowe produkty i udogodnienia (kłania się umiejętność korzystania z nowoczesności typu bankomat wpłaty-wypłaty, inteligo, zlecenia stałe i kilka innych). Jednak nie widzę sensu w usuwaniu poza bank życiodajnych komórek usługowych zaplecza, wprowadzanie na teren placówek bankowych pracowników dużej ilości firm zewnętrznych świadczących potrzebne usługi. To tak, jakbym w domu nie potrafił posprzątać, usunąć prostej usterki a do każdej "dupereli" wołął fachowców. I tak wymiana żarówki naprawa kólek fotelika trwa dzięki temu kilka dni i kosztuje setki złotych. Paranoja. Duży obiekt nie ma swojego konserwatora na miejscu tylko trzeba ponieść koszty na wezwanie konserwatora i być fachowcem, by na miejscu ocenić jakość wykonanej usługi. Bo własny pracownik kiedyś stał się za drogi? A w ogóle to szkoda gadać.