Ciekawa teoria i dziwi, że money.pl zajął się strasznym losem bogatych, którym to losem lubią się zajmować wszystkie polskie media. Najbardziej lubimy ubolewać nad losem Gatesa, który to jest straszliwie okradany przez piratów. Nie przeszkadza mu to jednak w tym, by zasiadać na szczycie G8, mimo ze nie jest przedstawicielem żadnego państwa, a reprezentuje swe niedokradzione resztki fortuny. Gdy PiS darował Polakom (cztaj: bardzo bogatym Polakom) 8,2 miliarda złotych, money.pl nie protestowało, że PiS się popmylił w swych szacunkach. PiS bynajmniej nie darował tych pieniędzy bogaczom z własnego majątku, ale Budzetu państwa. Zpomnieli też dodać, że te pieniądze zabrali z tej kasy i tym samym powstała tam dziura, o której już musiała mysleć PO. Ciekawi mnie, jaka byłaby reakcja Pisu, gdyby pod koniec swych rzadów PO ustanowiło podatek liniowy na poziomie 12%. Nawiasem mówiąc, państwa skandynawskie, gdzie progresja podatkowa sięga 90%, nie ucierpiały specjalnie z powodu kryzysu, a tak hołubione z powodu wprowadzenia podatku liniowego państwa nadbałtyckie, ledwo zipią. Ekonomia mówi jasno, ale media tego nie chcą słuchać; szeroka klasa srednia, a nie tysiace milionerów i miliarderów. Gdyby te teoretyczne 8,2 miliarda złotych dostali sredniacy, to dzisiaj te pieniądze byłyby juz wpompowane w gospodarkę, a że dostali je bogaci, to zamiast na wczasy do Kołobrzegu, polecieli z niemieckimi biurami podrózy na Kubę. Już się mówi o wzroście podatku
Vat zamiast o 40% podatku od dochodów osobistych. Dlaczego? Proste; bogaci wyrwali miliardy z budzetu, a teraz chcą, żeby wszyscy się na ich kaprysy składali. Jest koniecznością zwiększenie progresji podatkowej nawet do 90%. Zwolnienia i ulgi tylko w przypadku inwestowania i generowania miejsc pracy. Dzisiaj nie ma problemu, by profity z rozwoju gospodarczego darować grupie bogatych, bo to przecież nie wspólnota pierwotna, że trzeba fizycznie się narobić, by zarobić, a doba ma zawsze 24 godziny, a wystarczy tylko lobbing, praktyki monopolistyczne, niesprawiedliwa prywatyzacja, by wszelkie korzyści zwinęli jedni, a innym pozostały tylko puszki po piwie, które spadną z pańskiego stołu. Niestety tym państwo nie nakarmi reszty, a odpowiedzialność przyjdzie ponieść prędzej czy później. Biedacy przyjdą poderżnąć gardła bogatym, gdy nie będą mieli szans na przezycie. To nie moja teria! To nauka wypływająca z historii! Ludzie syci i bogaci nigdy nie byli kolebką rewolucji, a wręcz odwrotnie. Może "Bogaci nie uratują budżetu", ale biedni tym bardziej tego nie zrobią. Niech autor tego artykułu wyjedzie do Szwecji po nauki, bo głąbicho z niego wielkie!!!