Magda K.-B.
/ 109.241.44.* / 2015-11-22 22:58
Magda K. i Magda B. to ta sama osoba, czyli ja. Niestety system zgłaszał błąd, że istnieją już takie osoby i nie mogę użyć tego nicku. Pewnie pojawi się po kilku godzinach dłuższy mój komentarz z zalogowanego konta.
500 PLN nie jest dobrym pomysłem na dziecko ale chętnie je wezmę.
Polityka demograficzna, aby była skuteczna powinna być długofalowa. Obawiam się, że ludzie nie będą mieć więcej dzieci, bo się boją, że te pieniądze za jakiś czas im zabiorą tak jak było z becikowym. Ludzie chcą bezpieczeństwa ekonomicznego, tzn. pewnej pracy na umowę o pracę, aby potem była emerytura i inne świadczenia, żłobków, przedszkoli, dobrej komunikacji miejskiej, sprawnej służby zdrowia i tanich mieszkań niekoniecznie własnych kupowanych za bajońskie sumy. I tyle w temacie. Wystarczy to dać jak było po wojnie i w czasie stanu wojennego i będzie przyrost naturalny. Tak naprawdę zostało zaprzepaszczone moje pokolenie (te kilka roczników wyżu demograficznego), kiedy na nas zaczęto oszczędzać na wszystkim jak wkraczaliśmy w dorosłe życie. Obecnie w dużych miastach nie ma planu zagospodarowania przestrzennego uwzględniającego placówki opiekuńcze dla dzieci, nie ma dobrej komunikacji miejskiej. Powstają tylko bloki, domy, bloki i domy. Bez samochodu ani rusz, bez dobrze płatnej pracy nie ma co nawet marzyć o posłaniu dziecka do prywatnego przedszkola. Szkoły na takich osiedlach nie istnieją. Dzieci do pobliskich szkół mają daleko i dojazd każdego kolejnego dodatkowo kosztuje. A w małych miastach nie ma pracy za to wszędzie można dojść na piechotę. Głupia sprawa.
Policzyłam, że za te pieniądze które mają być wypłacane na 3,6 mln dzieci rocznie to w każdym roku można wybudować tylko w jednym roku 1080 szkół za 20 mln każda, w kolejnym roku można postawić za te pieniądze żłobki i przedszkola. Można też w innych latach postawić tanie mieszkania dla ludzi, aby nie zaczynali dorosłego życia z kredytem do emerytury. Można też o te 500 PLN obniżyć ludziom podatek z dwójką i więcej dzieci, co daje 6000 PLN w roku. Jak ktoś nie ma tyle podatku, bo mało zarabia można mu wypłacać pozostałą kwotę. O ile byłoby mniej urzędników i mniej szłoby papieru. Zapobiegłoby to szarej strefie. Teraz będą ludzie kombinować, aby mieć niskie dochody tak jak kiedyś kombinowali z samotnymi matkami. Można weryfikować też stałych zataczających się pobieraczy zasiłków, którzy nie pójdą do pracy, żeby się tylko nie zhanbić. Będzie niestety jeszcze większa patologia. Ja już więcej nie będę miała dzieci, bo jestem za stara i mnie podobni z wyżu demograficznego. A młodsi tak ja i ja nie wierzą w te 500 PLN. To się szybko skończy, jak szybko obiecano przed wyborami. Tak czy inaczej szansa została zaprzepaszczona wiele lat temu. Młodsi z niżu musieliby mieć teraz nie troje, a czworo dzieci, aby nas nie ubywało. Jest więc to niemożliwe, żeby cokolwiek ta polityka rządu dała. Tak czy inaczej będzie taki moment, kiedy będzie więcej starszych ludzi na utrzymaniu, niż pracujących. Nie tędy droga. Po co pobierać podatki od nas, aby z powrotem je porozdawać? Nie rozumiem tego. Podatki się pobiera, aby coś wspólnego tworzyć, czyli długoterminowe projekty typu mieszkania, szkoły, przedszkola, itp.