esu
/ 78.8.137.* / 2010-04-10 10:53
Jak jesteś naiwniakiem to możesz sobie wierzyć, że to przypadkowa śmierć. Prezydent zginął bo nie pasował wielu ludziom, zbyt wielu. Zamiast dzielić się przy korycie walczył o idee. Walczył jak umiał, lepiej albo gorzej, ale to był jedyny polityk, który nie mówił, że w Polsce jest raj na ziemi, kraina mlekiem i miodem płynąca, ostoja demokracji rządzona przez polityków będących wzorami cnót, która zbudowana została na cudownej transformacji towarzyszy i konfidentów w mężów stanu i elity intelektualne. I chyba raczej nie zależałoby prezydentowi na tym, żeby śpiewać pieśni pochwalne na jego grobie, tylko na tym by wypunktować i zlikwidować reżim. Teraz wszyscy Ci którzy mieli największy udział w jego śmierci będą czcić jego pamięć nad grobem najgłośniej ze wszystkich żeby uciszyć i zagłuszyć wszystko inne i tak jak Ty będą oskarżać wszystkich dokoła o nieszanowanie jego pamięci, a sami będą się pod nosem i za plecami radować. Miarą szacunku dla zmarłego jest mówienie o tym za co zginął a nie śpiewanie pieśni żałobnych na jego grobie.